Polak potrafi. I pomaga. Nie tylko fundacji Owsiaka [rozmowa]

Czytaj dalej
Fot. Tadeusz Klocek
Roman Laudański

Polak potrafi. I pomaga. Nie tylko fundacji Owsiaka [rozmowa]

Roman Laudański

Rozmowa z dr. MICHAŁEM CICHORACKIM, socjologiem z UKW w Bydgoszczy, o pomaganiu i przeszkadzaniu w zbiórkach pieniędzy.

25. Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy świadczy o tym, że potrafimy pomagać?
Akcja Orkiestry Jurka Owsiaka, ale też inne - Szlachetna Paczka czy akcje Caritas Polska - pokazują, że potrafimy pomagać. Z drugiej strony, czy w cywilizowanym kraju potrzeby służby zdrowia i opieki społecznej powinny być realizowane za pomocą „zrzutek” obywateli? Przecież od tego powinny być instytucje, które mają to w zakresie swoich obowiązków i budżetów! Działalność charytatywna powinna być dopełnieniem, a często jest tak, że ona poważnie sponsoruje potrzeby chorych ludzi.

Co nas mobilizuje? Charyzma Jurka Owsiaka?
Wszystko naraz. Proszę zauważyć, że to już 25. finał, czyli mamy do czynienia z inicjatywą o charakterze międzypokoleniowym. Pewien wzór zachowania jest przekazywany z pokolenia na pokolenie. Dorosło pokolenie, które zetknęło się z WOŚP w swoim dzieciństwie. Można nawet powiedzieć, że Orkiestra nabrała charakteru pewnej instytucji, a nie tylko jednostkowego wydarzenia. Instytucja ma również wydźwięk socjalizacyjny. Instytucje, które nas otaczają, udomawiają nas w społeczeństwie. Orkiestra staje się nie tylko dobrowolną „zrzutką”, ale formą parainstytucji, która na trwale wpisuje się w horyzont życia społecznego.

Kiedyś jeden z posłów PiS próbował zaszkodzić Orkiestrze, a okazało się, że wtedy Polacy wrzucili do puszek 20 milionów złotych więcej.
Wszelkie próby torpedowania inicjatyw, które są przecież szlachetne, nie są sensowne. Nie uważam, że zasadne byłoby atakowanie innych inicjatyw niż Orkiestra, tylko dlatego, że działają. To jest też rynek, na którym konkuruje się o „klienta”, a raczej o jego pieniądze. Na rynku usług charytatywnych ataki na takie instytucje - w dłuższej perspektywie - są jednak nietrafione.

Co motywuje część środowisk prawicowych, które nie mogą patrzeć na Owsiaka i Orkiestrę. Zazdrość?
To próba utwierdzenia swojego elektoratu w pewnych ideach i opiniach rozpowszechnionych w tym elektoracie. Przecież wyborca jest „klientem”, o którego trzeba choć trochę dbać. Czasem trzeba utwierdzać go w głęboko skrywanych przeświadczeniach.

Może część środowisk religijnych uwierało hasło „róbta co chceta”? Podczas Przystanku Woodstock pojawiał się Przystanek Jezus.
Jurek Owsiak zmobilizował pewien rząd dusz. Dla każdej religii jest to jakaś konkurencja. Pojawia się osoba lub instytucja, która w tak masowy sposób angażuje umysły innych ludzi. Umówmy się, że codziennie nie przeprowadzamy zbiórek do puszek. W pewnym polu oddziaływania stykają się grupy, które konkurują ze sobą o rząd dusz.

Niektórych razi, że dla młodych autorytetem jest Owsiak, a nie szkolny katecheta?
Dla młodych autorytetem nie jest już rodzina, Kościół czy szkoła, ale ktoś, kto w taki sposób angażuje się w sprawy społeczne.

W tym roku MON i Kancelaria Premiera przygotowały konkurencyjne dla Orkiestry pikniki ze zbiórką dla chrześcijańskich rodzin w Syrii.
Im większej grupie ludzi będzie można pomóc - tym lepiej! A czy to zrobi Orkiestra czy piknik „Bezpieczna Polska” - nie powinno się liczyć dla obu stron.

Polak potrafi. I pomaga. Nie tylko fundacji Owsiaka [rozmowa]
archiwum "Gazety Pomorskiej" Dr Michał Cichoracki: - Im więcej zbierzemy, tym lepiej.

Orkiestra będzie grała do końca świata i jeden dzień dłużej?
Zobaczymy. Z charyzmą jest tak, że ona się wytraca z biegiem czasu. Rutynizacja charyzmy polega na tym, że być może przywódca charyzmy nie traci, ale sama instytucja - może. Zauważmy, że WOŚP atakowana jest od niedawna, bo 10-15 lat temu tego nie było. Charyzma z biegiem lat się rutynizuje. Już nie ma początkowej siły przebicia, dlatego trzeba wymyślać inne mechanizmy, dzięki którym można zaangażować rząd dusz.

Roman Laudański

Nieustającą radością w pracy dziennikarskiej są spotkania z drugim człowiekiem i ciekawość świata, za którym coraz trudniej nam nadążyć. A o interesujących i intrygujących sprawach opowiadają mieszkańcy najmniejszych wsi i największych miast - słowem Czytelnicy "Gazety Pomorskiej"

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.