Prezydent stawia tamę ustawom autorstwa PiS

Czytaj dalej
Fot. Karina Trojok
Tomasz Szymczyk, Teresa Semik, Jakub Oworuszko

Prezydent stawia tamę ustawom autorstwa PiS

Tomasz Szymczyk, Teresa Semik, Jakub Oworuszko

Weta prezydenta zaskoczyły wszystkich - zarówno zwolenników, jak i przeciwników reformy sądownictwa forsowanej przez Prawo i Sprawiedliwość.

Układ, który tak histerycznie się broni, uzyskał chwilową przewagę, ale poradzimy sobie z tym - to słowa wicemarszałka Sejmu Ryszarda Terleckiego z PiS. Podobne słowa Polacy usłyszeli wieczorem z ust premier Beaty Szydło podczas orędzia do Polaków. Przekonywała w nim: „Nie cofniemy się z drogi naprawy państwa, nie ulegniemy naciskom, a weto prezydenta tylko spowolniło prace nad reformą”.

Wczoraj rano okazało się, że nie będzie podpisu prezydenta Andrzeja Dudy pod uchwalonymi przez parlament ustawami o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa. Taka decyzja była zaskoczeniem dla polityków Prawa i Sprawiedliwości, dlatego w trybie pilnym spotkało się wczoraj najpierw kierownictwo partii w swojej siedzibie na Nowogrodzkiej, potem premier i marszałkowie Sejmu i Senatu z prezydentem, potem znów naradzali się na Nowogrodzkiej. Wreszcie na koniec dnia premier Szydło wystąpiła z orędziem do Polaków, w którym przekonywała, że z reformy sądownictwa się nie wycofa. - Chcemy dialogu i współpracy, ale nie zrezygnujemy z trzech postulatów. Po pierwsze, muszą odejść ci, którzy odpowiadają za dotychczasowe fatalne praktyki, którzy uczestniczyli w nich czynnie albo się na nie zgadzali. Po drugie, muszą nastąpić zmiany, które sprawią, że sędziowie będą odpowiadali za łamanie prawa; dziś są praktycznie bezkarni. Po trzecie, ludzie muszą mieć kontrolę nad działaniami sądów - mówiła.

Motywy swojego działania wyjaśnił Polakom, także w orędziu, prezydent Andrzej Duda. - Ustawy o SN i KRS w dużej części wychodziły naprzeciw społecznym oczekiwaniom. Nie mogłem jednak ich zaakceptować, bo wymagają zmian zapewniających ich zgodność z konstytucją - mówił. Co ciekawe, obydwa wystąpienia były zaplanowane na godzinę 20. Publiczna Telewizja Polska nadała najpierw orędzie premier Szydło, potem prezydenta, a komercyjna TVN odwrotnie.

Decyzji prezydenta nie komentował wczoraj prezes PiS Jarosław Kaczyński, chętnie wypowiadała się opozycja. - Do pana prezydenta należy teraz inicjatywa stworzenia „okrągłego stołu”, z udziałem opozycji parlamentarnej i pozaparlamentarnej, z udziałem środowisk prawniczych, by wypracować dobre, konstruktywne rozwiązania, które będą rzeczywistą odpowiedzią na potrzeby dotyczące wymiaru sprawiedliwości, a nie zamachem na sądownictwo, czego chciał Zbigniew Ziobro i jego partyjni koledzy - powiedział Borys Budka, śląski poseł Platformy Obywatelskiej.

Opór partii opozycyjnych, protesty w całej Polsce oraz apele prawników i ekspertów do prezydenta, wreszcie krytyczne opinie m.in. Brukseli sprawiły, że ustawy autorstwa Prawa i Sprawiedliwości wprowadzające duże zmiany w Krajowej Radzie Sądownictwa i Sądu Najwyższego nie wejdą w życie.

Prezydent swoją decyzję ogłosił tuż przed spotkaniami z Pierwszą Prezes Sądu Najwyższego Małgorzatą Gersdorf i przewodniczącym KRS Dariuszem Zawistowskim.

- Ubolewam nad tym, że projekt ustawy o Sądzie Najwyższym przed jego złożeniem w Sejmie nie był mi przedstawiony jako prezydentowi Rzeczypospolitej i że w związku z tym nie mogłem w tej sprawie odbyć konsultacji, tak jak i większość innych zainteresowanych podmiotów - argumentował Andrzej Duda, zaznaczając, że dzięki konstytucyjnym zapisom posiada silny mandat do podejmowania ważnych decyzji.

W czasie kilkunastominutowego wystąpienia Andrzej Duda przypomniał swoje postulaty z kampanii prezydenckiej, m.in. te dotyczące sprawiedliwej i silnej Polski, która ma zapewnić obywatelom poczucie bezpieczeństwa i możliwość rozwoju. W opinii prezydenta wymiar sprawiedliwości odgrywa w tych kwestiach podstawową rolę.

Katowice: Łańcuch światła przed Sądem Okręgowym w Katowicach
Karina Trojok Katowice: Łańcuch światła przed Sądem Okręgowym w Katowicach

Prezydent Duda krytycznie odniósł się do kontrowersyjnych wypowiedzi sędziów sprzed kilku miesięcy. - Dzieje się bardzo źle, gdy przedstawiciele stanu sędziowskiego mówią, że są najważniejszą czy najwyższą kastą, dzieje się bardzo źle, gdy przedstawiciele stanu sędziowskiego mówią, że 10 tys. zł to są pieniądze, za które trudno przeżyć - przytaczał, zaznaczając przy tym, że „to wszystko wymaga zmian”. - Ale zmiana musi nastąpić w taki sposób, aby nie doszło do rozdzielenia społeczeństwa i państwa, bo to rozdzielenie następuje wtedy, gdy ludzie mają poczucie niesprawiedliwości ze strony wymiaru sprawiedliwości, ale także i wtedy, gdy państwo staje się dla nich opresyjne, gdy zaczynają się bać swojego państwa - tłumaczył prezydent.

Prezydent zapewniał, że podjął decyzję po rozmowach z prawnikami, socjologami czy politykami. Ale największy wpływ na jego decyzję miała była działaczka opozycyjna z czasów PRL Zofia Romaszewska. „Panie prezydencie, ja żyłam w państwie, w którym Prokurator Generalny miał nieprawdopodobnie silną pozycję i w zasadzie mógł wszystko, i nie chciałabym z powrotem do takiego państwa wracać” - cytował Romaszewską prezydent, który przypomniał, że Prawo i Sprawiedliwość zapowiadało zwiększenie nadzoru ministra sprawiedliwości nad sądami powszechnymi, a nie nad Sądem Najwyższym. - Chcę powiedzieć jasno i wyraźnie: nie ma u nas tradycji, żeby Prokurator Generalny w jakikolwiek sposób mógł ingerować w pracę, w funkcjonowanie Sądu Najwyższego jako instytucji. Nie wspomnę już o sędziach. I zgadzam się ze wszystkimi tymi, którzy twierdzą, że tak być nie powinno i że nie wolno do tego dopuścić - przyznał Duda.

Katowice: Łańcuch światła przed Sądem Okręgowym w Katowicach
Karina Trojok Katowice: Łańcuch światła przed Sądem Okręgowym w Katowicach

Prezydent oświadczył, że ubolewa nad faktem, że nie skonsultowano z nim i innymi podmiotami ustawy o SN, a reformy w proponowanej przez Sejm formie nie zwiększą poczucia bezpieczeństwa i sprawiedliwości wśród Polaków.

Prezydent zdecydowaną decyzją chciał uspokoić nastroje wśród Polaków. Przyznał, że nie chciał, by napięta sytuacja pogłębiała podział obywateli. Na koniec zaapelował do obu stron politycznego sporu o opamiętanie. Prezydent w ciągu trzech miesięcy ma przedstawić swoje projekty ustaw.

Trzecia ustawa dotycząca ustroju sądów powszechnych zostanie przez prezydenta podpisana.

O godz. 11 do Pałacu Prezydenckiego przyjechała prezes SN Małgorzata Gersdorf, która przyznała po rozmowie z głową państwa, że „atmosfera była przyjazna”. - Podziękowałam za decyzję - relacjonowała. Z kolei w południe prezydent spotkał z szefem KRS.

Gdy trwały rozmowy w Pałacu Prezydenckim prezes PiS Jarosław Kaczyński wezwał najważniejszych polityków do siedziby partii przy ulicy Nowogrodzkiej w Warszawie. W ekspresowym tempie podjeżdżały limuzyny z premier Beatą Szydło czy ministrami Antonim Macierewiczem i Mariuszem Kamińskim.

Katowice: Łańcuch światła przed Sądem Okręgowym w Katowicach
Karina Trojok Katowice: Łańcuch światła przed Sądem Okręgowym w Katowicach

Reakcja członków PiS na decyzję prezydenta była bardzo nerwowa. - Jestem zaskoczony, w kampanii prezydent mówił co innego. Na reformę sądownictwa trzeba będzie długo poczekać - komentował na gorąco w TVP INFO poseł Jacek Sasin. W ostrych słowach sytuację ocenił również wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki. „W Polsce od kiedy pamiętam było tak, że jak dekomunizacja w różnych obszarach państwa była blisko to zawsze ktoś wymiękał” - napisał na Facebooku. „Nie wierzcie w te bzdury, że reforma potrzebna, ale „inna”. Dokładnie tak samo było w Polsce z dekomunizacją, lustracją, ustawą reprywatyzacyjną etc. Zawsze mówili, że reforma potrzebna „ale nie taka”, „ale za szybko” - przekonywał Jaki.

O sukcesie społecznym, ale i własnym - politycznym mówi opozycja. - To krok w dobrym kierunku. Szkoda, że prezydent zawetował tylko dwie z trzech niekonstytucyjnych ustaw - zauważył w rozmowie z Agencją Informacyjną Polska Press rzecznik Platformy Obywatelskiej poseł Jan Grabiec. Według niego, na decyzję Andrzeja Dudy miało wpływ kilka czynników, m.in. to, że prezydent został „upokorzony” przez ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę i innych polityków PiS. - Nie odpowiedzieli na apel prezydenta, który chciał mieć wpływ na te ustawy. Przyjęte poprawki również nie spełniały jego oczekiwań - uważa Grabiec. Jak przyznał, prezes Kaczyński będzie chciał teraz opowiedzieć w adekwatny sposób na ruch prezydenta. - Być może zostanie ograniczony budżet kancelarii prezydenta lub jego kompetencje w zakresie polityki zagranicznej - przekonuje poseł PO.

- Obywatelska presja ma sens. Polacy, jesteśmy wielcy - mówiła z satysfakcją przewodnicząca klubu Nowoczesna Katarzyna Lubnauer.

Tomasz Szymczyk, Teresa Semik, Jakub Oworuszko

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.