Arkadiusz Biernat

Rafał Karasek z Gołkowic uczył języka angielskiego w Indonezji [ZDJĘCIA]

Rafał Karasek z Gołkowic uczył języka angielskiego w Indonezji [ZDJĘCIA] Fot. Archiwum Rafała Karaska
Arkadiusz Biernat

Rafał Karasek z Gołkowic przez dwa miesiące uczył języka angielskiego w... muzułmańskiej szkole. To była podróż życia. Mieszkańcy Indonezji są tolerancyjni i niezwykle sympatyczni - mówi.

Rafał Karasek z Gołkowic uczył języka angielskiego w Indonezji

Ponad 9 tysięcy kilometrów - tyle dzieli niewielkie Gołkowice od miasta Semarang w Indonezji. Dotarł tam Rafał Karasek, który w jednej ze szkół uczył języka angielskiego, a przy okazji przeżył swoją przygodę życia. - Ten wyjazd był spełnieniem moich marzeń - mówi 23- latek z Gołkowic.

Indonezja, egzotyczny kraj

Rafał niemal od zawsze marzył o zagranicznym wyjeździe. - Takie podróże kształcą. Poznanie nowej kultury to coś niesamowitego i dlatego ciągnęło mnie do tego. Do tej pory jednak zawsze coś stawało mi na drodze. Na przykład w ubiegłym roku miałem lecieć do Ugandy, ale na przeszkodzie stanął rozprzestrzeniający się wirus eboli. Nie warto było ryzykować - przyznaje Rafał Karasek.

Kiedy jeszcze studiował zarządzanie na uczelni w Nowym Sączu związał się z AIESEC, organizacją realizującą staże i praktyki dla studentów na całym świecie. Przez trzy lata to właśnie on sprowadził do Polski około 50 obcokrajowców (z m.in.: Brazylii, Indonezji i Sudanu), którzy prowadzili warsztaty kulturowe i językowe w Nowym Sączu, ale także w Gołkowicach. Wreszcie w styczniu br. to 23- latek wyruszył w daleką podróż, bo aż do Indonezji.

- Dlaczego akurat ten kraj? To było najbardziej egzotyczne państwo, ale zarazem mocno ucywilizowane jakie przyszło mi do głowy- wyjaśnia 23-latek.

W Indonezji spędził w sumie dwa miesiące. A języka angielskiego uczył w... muzułmańskiej szkole. - Rodzice byli przerażeni takim wyborem. Jednak nikt z moich bliskich nie przekonywał mnie do zmiany decyzji - wspomina dzisiaj. Sam był pełen obaw, ale jak się później okazało, zupełnie niepotrzebnie.

Do pracy?_Tylko na skuterze

Szkoła do której uczęszczało około 300 uczniów znajdowała się 10 kilometrów od domu nauczyciela języka angielskiego w którym mieszkał._Ze względu na korki przejazd skuterem (to główny środek transportu wielu mieszkańców) trwał nawet 25 minut. Codziennie musiał wstać o 5.30, aby po godzinie 6 wyjechać i zdążyć na czas.

- Główna droga, którą podróżowałem miała po dwa pasy w oba kierunki. Co ciekawe, jadąc rano do pracy dwa pasy w stronę centrum zamieniały się w cztery, a czasem nawet pięć, a na obrzeża wówczas prowadził jeden pas. Dla nas to coś nie do pomyślenia, a dla nich normalna sytuacja. Nad wszystkim jednak czuwają policjanci. Miejscowi również raczej nie bardzo przywiązują wagę do znaków i sygnalizacji świetlnej - dodaje.

Choć lekcje w szkole zaczynają się o godz. 7, to uczniowie i nauczyciele muszą zameldować się na miejscu wcześniej. Około 6.30 w bramie szkoły uczniów witają wyznaczeni w danym dniu nauczyciele. Uczniowie witają się podchodząc z osobna i przykładając rękę nauczyciela do czoła bądź policzka. To taka forma obustronnego szacunku. Natomiast o godz. 6.45 rozpoczyna się pierwsza modlitwa. Kto się spóźni, otrzymuje karę. Zazwyczaj są to ćwiczenia na boisku.

- Lekcje trwają od godz. 7 do 14, od poniedziałku do soboty. Każda z nich 40 minut. Uczniowie nie zmieniają klas, tylko nauczyciele. Co ciekawe, nie ma przerw. Specjalne wyznaczone są tylko na czas modlitw. Uczniowie mogą coś zjeść jedynie, gdy nauczyciel szybciej opuści salę - tłumaczy Rafał.

Pochodzący z Gołkowic 23-latek uczył języka angielskiego poprzez piosenki, ćwiczenia, ale także opowiadając o Polsce.

- Miałem na dwa miesiące ułożony harmonogram. Opowiadałem o historii, walucie. Nie zabrakło opowieści o Gołkowicach i Godowie. Między innymi uczniowie usłyszeli o Marianie Dziędzielu i Franciszku Pieczce, dwóch słynnych aktorach z naszej gminy. Ale na odcinek Czterech Pancernych już zabrakło czasu - śmieje się Rafał. Jak wspomina w szkole uderza kontrast. W klasach były kamery, projektory, czy klimatyzator, ale ściany były już mocno zaniedbane. Czasem były brudne, czasem wręcz znajdowały się w nich dziury na wylot. Podczas jednych zajęć po klasie biegała nawet mysz... Co go jednak bardzo ucieszyło, został ciepło przyjęty przez uczniów i nauczycieli.

Możemy zrobić sobie zdjęcie?

Indonezja to kraj bardzo tolerancyjny. Na ulicach widać wielokulturowość, a w ławkach szkolnych często obok siebie siedzą katolicy i muzułmanie. Wiele narodów mogłoby się tego uczyć od Indonezyjczyków.

Obcokrajowcy są zawsze mile witani w kraju. - Kiedy na początku mojego pobytu poszedłem do centrum handlowego, to przez dwie godziny z 25 osób poprosiło mnie o „selfie”, wspólne zdjęcie. To było bardzo miłe - opowiada Rafał Karasek. Semarang to jedno z największych miast Indonezji, a co za tym idzie mocno rozwinięte. Rafał nie mógł narzekać na brak centrów handlowych, czy nawet McDonalds’a.

Nieco inne warunki są w domach. Domy rodzin klasy średniej przypominają małe domki szeregowe, trochę lepianki. - Pokoje są mocno zagracone, sciany odrapane. Tam nie przywiązuje się do tego wielkiej wagi. Poza pokojem gościnnym, który jest najważniejszy i tam są najlepsze meble. Generalnie dla Indonezyjczyków najważniejsze jest to, że jest gdzie mieszkać i co jeść - podkreśla Rafał.

Często po domach (i nie tylko) biegają jaszczurki. Żywią się komarami i dlatego niewielu osobom przeszkadzają.
- Jedną jaszczurkę nawet niechcący przygniotłem podczas snu. Znalazłem ją dopiero przy ścieleniu łóżka - uśmiecha się 23- latek.

Największy przeskok to toalety. Rzadko kiedy zdarzają się muszle. Nie ma też wanien i pryszniców. Za to jest kran i małe wiaderko z wodą, które służy do polewania wodą ciała. Te wszystkie niedogodności rekompensują jednak przyjaźni mieszkańcy.

ZOBACZ TEŻ: Polub nas na Facebooku i bądź na bieżąco z informacjami! [KLIKNIJ W LINK]


Arkadiusz Biernat

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.