Raport NIK. Nie ma spójnego planu na zapobieganie suszy rolniczej

Czytaj dalej
Fot. Fot. Marek Weckwerth
Marek Weckwerth

Raport NIK. Nie ma spójnego planu na zapobieganie suszy rolniczej

Marek Weckwerth

Niemal 40 procent obszarów rolnych i leśnych w Polsce jest ekstremalnie i silnie zagrożonych susza. Jak ustaliła Najwyższa Izba Kontroli, nie zapobiegły temu działania dotyczące gospodarki wodnej. Nie były bowiem ani konsekwentne, ani spójne, na co miało wpływ rozproszenie kompetencji związanych z zarządzaniem zasobami wodnymi.

Susza w polskim rolnictwie nie jest zjawiskiem nowym, ale o ile jeszcze niedawno występowała co pięć lat, w ostatnim czasie obejmowała znaczne obszary kraju już niemal co roku – w 2015, 2016, 2018, 2019 i w 2020. Efektem niedoborów wody były straty w produkcji rolnej, a tym samym konieczna stała się pomoc państwa dla poszkodowanych rolników. W 2015 r. wyniosła około 500 mln zł, ale w 2018 r. już cztery razy więcej - nieco ponad 2 mld, a w 2019 r. niemal 1,9 mld.

I choć zagrożenie rośnie, na problem niedoborów wody w rolnictwie wskazywano w wielu dokumentach strategicznych, a kompetencje w zakresie zarządzania zasobami wodnymi przejęło Państwowe Gospodarstwo Wodne „Wody Polskie”, to wciąż brakuje spójnej koncepcji, która zapewniłaby strategiczne i systemowe ujęcie gospodarowania wodą w rolnictwie.

Złe prognozy dla Kujaw

Na to, że problem będzie coraz większy wskazują prognozy, według których nastąpi ciągły proces przesuszania się gleby i zwiększenie zagrożenia suszą. Może to dotyczyć zachodniej i centralnej Polski, zwłaszcza województwa wielkopolskiego oraz Kujaw.

- To prawda, suma rocznych opadów na Kujawach wynosi tylko 500 - 550 milimetrów, a w rejonie Radziejowa i Mogilna jeszcze mniej. W okresie wegetacji roślin jest to tylko 300-320 milimetrów – wylicza dr inż. Bogdan Bąk, specjalista z zakresu badania wilgotności gleb z Kujawsko-Pomorskiego Ośrodka Badawczego Instytutu Technologiczno-Przyrodniczego.

19 lutego, gdy pan Bogdan badał sytuację na polach nad Zgłowiączką na Kujawach, przepływ wody w tej rzece był 10-krotnie wyższy niż latem. Tyle, że woda ta odpłynęła bezproduktywnie do Wisły i wraz z nią do morza. Przez ostatni miesiąc w tym rejonie opady sięgnęły zaledwie 30 procent normy, a przed nami wyżowa aura.

- Jeśli tak dalej pójdzie, to w połowie kwietnia pojawią się pierwsze symptomy suszy rolniczej – dodaje Bogdan Bąk.

Mamy niewielkie zasoby

W Europie największe zasoby wód powierzchniowych i podziemnych mają Norwegia (371 mld m3), Szwecja (196,5 mld m3) i Francja (191). Polska jest pod tym względem zaliczana do krajów ubogich, nasze zasoby wodne wynoszą przeciętnie około 60 mld m3, w w porach suchych suchych najwyżej 40. W przeliczeniu na 1 mieszkańca daje to rocznie 1600 m3, podczas gdy w większości krajów europejskich zasoby wód słodkich kształtują się na poziomie powyżej 5000 m3 na mieszkańca.

Raport NIK dowodzi, że największym konsumentem zasobów wody jest rolnictwo, które wykorzystuje około 70 proc. jej światowych zasobów (przemysł 20 proc., gospodarstwa domowe 10 proc.. Polska, mimo że jest położona w umiarkowanej strefie opadów, dysponuje bardzo niskimi zasobami wody na potrzeby produkcji rolnej - są nie tylko nierównomiernie rozmieszczone na obszarze kraju, ale również nie w każdym roku są dostępne w optymalnym dla tej produkcji czasie i w wystarczającej ilości. Okresowo deficyty wody obejmują trzy czwarte powierzchni Polski, najczęściej i w największym stopniu tereny Wielkopolski, Mazowsza i Kujaw.

Problem stanowi zbyt mała retencja zlewni lokalnych. Powodem jest między innymi to, że w Polsce przybywa powierzchni uszczelnionych powstających w procesie urbanizacji i rozwoju infrastruktury transportowej. Inne przyczyny to zmiany w produkcji rolnej oraz nadmierne przyspieszenie odpływu wód ze zlewni i dolin rzek za sprawą regulacji rzek i urządzeń melioracyjnych, które pełnią obecnie głównie funkcje odwadniające.

Takie sobie gospodarowanie wodami

1 stycznia 2018 r. w związku z wymaganą przez Unię Europejską reformą Prawa wodnego, zadania dotyczące gospodarowania wodami przejęła (od samorządów, Krajowego Zarządu Gospodarki Wodnej i siedmiu regionalnych zarządów) nowa instytucja - Państwowe Gospodarstwo Wodne „Wody Polskie”.

Podejmowane przez nią działania inwestycyjne oraz związane z utrzymaniem wód i urządzeń wodnych służyły zarówno celom przeciwpowodziowym jak i przeciwdziałaniu skutkom suszy. W latach 2018-2019 nie planowano tam jednak zadań dotyczących wyłącznie przeciwdziałania niedoborom wody w rolnictwie, nie określono też odrębnych środków finansowych na ten cel. Nie znaczy to, że nie były podejmowane w ogóle. Liczba zadań związanych z przeciwdziałaniem niedoborom wody w rolnictwie była mocno zróżnicowana w zależności od regionu.

Dopiero na początku 2020 r., w obliczu zagrożenia kolejną suszą w rolnictwie, w PGW WP opracowano Założenia do Programu kształtowania zasobów wodnych, w których przewidziano zadania służące zwiększeniu retencji na obszarach wiejskich.
Zaplanowano, że do końca 2022 r. ma być zrealizowanych 148 zadań, z tego 55 inwestycyjnych, mających na celu przywrócenie dwufunkcyjności urządzeń melioracyjnych, służących zarówno gromadzeniu jak i odprowadzaniu wód z pól i użytków rolnych.

Zaplanowano budowę, odbudowę lub remont 644 urządzeń wodnych (np. jazów, zastawek). Według założeń, objętość retencjonowanych wód ma wzrosnąć o niemal 32,5 mln m3 na obszarze ponad 30 tys. ha gruntów w skali kraju. Łączny koszt tych prac ma wynieść około 157 mln zł. Do 11 września 2020 r. czyli do dnia zakończenia kontroli NIK, żadne z tych zadań, poza przygotowaniem pod względem formalno-prawnym, nie zostało zrealizowane.

Marek Weckwerth

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.