Rodzeństwo z Gostyni na klawiaturze pisze tylko w trybie „turbo”

Czytaj dalej
Barbara Siemianowska-Aniol

Rodzeństwo z Gostyni na klawiaturze pisze tylko w trybie „turbo”

Barbara Siemianowska-Aniol

Na klawiaturze pisze dziś już każdy. No, może prawie każdy. Ale już na pewno nie każdy pisze tak, jak oni. Rodzeństwo z Gostyni to wirtuozi klawiatury. Dla nich znaki na klawiaturze mogłyby nie istnieć. A zresztą niech sobie są, oni i tak nie muszą na nie patrzeć. Piszą bezwzrokowo, używają do tego 10 palców, a w szybkim pisaniu na klawiaturze ściągają się z najlepszymi na świecie.

W Polsce szybkie, bezwzrokowe pisanie na klawiaturze to nadal rzadkość. Większość stuka dwoma palcami i co chwilę zerka w na klawisze w poszukiwaniu tej czy innej litery. W ten sposób wystukujemy ok. 150 znaków na minutę i mało kto może sobie wyobrazić, że pisać na klawiaturze możemy nawet cztery razy szybciej.

Franciszek Puchała jeszcze kilka lat temu stukał w klawiaturę jak wszyscy, dziś jego turbopisanie doceniane jest na Mistrzostwach Świata Federacji Intersteno w pisaniu na klawiaturze komputera. Mistrzostwa odbywają się raz na 2 lata, w tym roku na „klawiaturowe wyścigi” trzeba było pojechać do Budapesztu. Polskę reprezentowały tylko cztery osoby, to skromna delegacja, ale za to osiągnięcia historyczne i to przede wszystkim za sprawą rodzeństwa z Gostyni – Franciszka i Marty.
Marta Puchała to uczennica I Liceum Ogólnokształcącego im. Karola Miarki w Mikołowie, jej brat Franciszek to absolwent tego liceum, a teraz już student Politechniki Śląskiej na kierunku automatyka i robotyka. Od zawsze świetnie się uczyli, ale dopiero na widok tego, jak oni piszą na klawiaturze, szczęka po prostu opada.

Wszystko zaczęło się w szkole podstawowej w Zespole Szkół w Gostyni od lekcji informatyki innych niż wszystkie. – Na informatyce uczyliśmy się tego, czego uczą się wszyscy w innych szkołach, ale my mieliśmy jeszcze jeden bonus – program ZAV do nauki szybkiego pisania na klawiaturze, który pokazał nam informatyk Marek Prasoł – wspomina Franciszek Puchała.
Nawet co drugą lekcję informatyki uczniowie gostyńskiej podstawówki spędzali na nauce bezwzrokowego pisania na klawiaturze. - Na początku całej nauki poznawaliśmy pojedyncze literki, program podpowiadał jak układać palce na klawiaturze i jaką postawę ciała przyjąć, by była ona optymalna dla osiągania zamierzonych efektów – mówi Franciszek.

- Stopniowo pisanie było już bezwzrokowe, kontakt z klawiaturą miały palce, i to nie dwa, jak bywało jeszcze przed nauką pisania, ale wszystkie dziesięć, pisało się już nie litery, ale całe wyrazy i zdania, ćwiczyliśmy koordynację tych wszystkich elementów – dodaje Marta, młodsza siostra Franciszka, która swoją przygodę z szybkim pisaniem rozpoczęła także dzięki nauczycielowi informatyki w gostyńskiej szkole.

Informatyk wprowadził też klasowe listy osiągnięć, każdy mógł zobaczyć swoje nazwisko w rankingu najlepszych rezultatów. – To była motywacja, która jednym dodała skrzydeł, a na innych nie robiła żadnego wrażenia, nie każdy złapał tego bakcyla, nie każdemu to turbopisanie sprawiało taką frajdę – opowiada Franek. – Jesteśmy pewni, że gdyby ta nauka pisania odbywała się w ramach zajęć pozalekcyjnych, to dziś nie mielibyśmy takich osiągnięć na koncie – przyznaje Marta.

Ale dopóki pisanie odbywało się w szkolnej sali informatycznej, a rywalami byli koledzy z klasy, to ani Franek ani Marta nawet w połowie nie byli świadomi, co na swoich klawiaturach wyczyniają rówieśnicy za granicą.

- To był 2008 rok, miałem wtedy 13 lat, nauczyciel informatyki zabrał wtedy kilka osób z naszej szkoły na mistrzostwa juniorów organizowane w Czechach. Pojechaliśmy nie po to, żeby zwyciężać, było oczywiste, że nie mamy szans, ale po to, żeby zobaczyć z czym to się je. Wystukałem tam 167 uderzeń na minutę i zająłem dalej niż 50. miejsce. Wróciłem do Polski i obiecałem sobie, że następnym razem będę w czołówce. Solidnie powtarzałem każde ćwiczenie w programie ZAV. Rok później na tych samych mistrzostwach zająłem już 2. miejsce, a uderzeń na minutę miałem już 445, cel został osiągnięty – cieszy się Franek i podkreśla, że z Czechami nie łatwo się mierzyć. – W czeskich szkołach nauka szybkiego, bezwzrokowego pisania na klawiaturze to osobny, obowiązkowy przedmiot, u nas każdy pisze, jak umie, nie ma to nic wspólnego z szybkim pisaniem, którego po prostu trzeba się nauczyć, to pewne zasady i umiejętności, które trzeba wyćwiczyć, szkoda że w Polsce to nadal nisza – komentuje Franciszek.

Rodzeństwo z Gostyni przyzwyczaiło się już do ochów i achów znajomych, którzy zachwycają się ich stukaniem na klawiaturze. – Każdy kto widzi, co wyczyniamy na tych klawiaturach, jest pod wrażeniem, ale kiedy mówimy, że z odpowiednim programem każdy może tak szybko pisać, entuzjazm nieco maleje, mało komu chce się tego uczyć – mówi Marta.

Choć Marta i Franciszek biją rekordy w szybkim pisaniu na klawiaturze, to cały czas zaznaczają, że to ich rekordy i nikogo nie mają zamiaru oceniać tą miarą. – Nie komentujemy tego, jak piszą inni, nie patrzymy na nikogo z góry, to że my połknęliśmy tego bakcyla, nie znaczy, że każdy powinien – komentują.

Jednak ta umiejętność szybkiego pisania nie zawsze jest tak uwielbiana przez rodzeństwo. – Komunikowanie się na czatach portali społecznościowych bywa w naszym wykonaniu dosyć ciekawe, piszemy tak szybko, że czasem rozmówcy nie są w stanie przeczytać jednej wiadomości, a my bombardujemy ich już kolejną. Niecierpliwimy się też, kiedy ktoś pisze do nas. Informację, że ktoś pisze widzimy w dole okienka rozmowy i to pisanie trwa w nieskończoność, a potem dostajemy zaledwie dwie linijki tekstu – śmieje się Franek.

Szybkie pisanie ma jednak zdecydowanie więcej zalet i otwiera drogę na mistrzostwa oraz daje szansę na zdobywanie medali. Na ostatnich Mistrzostwach Świata Federacji Intersteno w pisaniu na klawiaturze komputera organizowanych w Budapeszcie (18-24 lipca), Polskę reprezentowało czterech zawodników, w tym rodzeństwo z Gostyni. Podróż Marty i Franka sfinansowała gmina Wyry.

Tuż po zakończeniu mistrzostw na stronie internetowej polskiego stowarzyszenia INTERINFO, zrzeszającego miłośników szybkiego pisania, pojawił się komunikat:
„MAMY MEDAL DLA POLSKI! A właściwie dwa medale. Franciszek Puchała na zakończonych właśnie, organizowanych przez Federację Intersteno, Mistrzostwach Świata w Budapeszcie w kategorii juniorów zdobył brązowy medal w konkurencji text production i srebrny medal w konkurencji audio transcription. To historyczne zwycięstwo dla Polski, bowiem jeszcze żaden Polak nigdy wcześniej nie stał na podium Mistrzostw Świata (i to dwa razy na jednych mistrzostwach). Świetny wynik osiągnęła również Marta Puchała, która zajęła wysokie – 9. miejsce – w text production. Jedynie 8 uczestników ze świata w kategorii juniorów miało lepszy wynik niż Marta. Biegłość medalisty to przeszło 560 uderzeń na 1 minutę netto, po odjęciu 100 pkt karnych za jeden niepoprawiony błąd.”

Jak wyglądają mistrzostwa w pisaniu na klawiaturze? – To wielki stres, każda literka jest na wagę złota. Ja i siostra startujemy zawsze w naszych dwóch ulubionych kategoriach: text correction i text production, w tym roku chcieliśmy się też sprawdzić w nowej konkurencji, którą oficjalnie wprowadzono podczas tych mistrzostw – audio transcription – mówi medalista.
- Na mistrzostwa każdy jedzie z własnym komputerem, mnie najlepiej pisze się na płaskiej klawiaturze laptopowej, brat woli klawiatury samodzielne, te z głębszymi klawiszami. W konkurencji text production każdy uczestnik otrzymał najpierw kopertę z tekstem w swoim języku ojczystym, to zazwyczaj ok. 12 stron A4, na sygnał zaczynamy przepisywanie tego tekstu na komputerze. Piszemy przez 30 minut, ten kto przepisze najwięcej, najszybciej i z najmniejszą ilością błędów – wygrywa. Pliki z przepisanym tekstem sędziowie zgrywają na pendrive – wyjaśnia Marta.

- Text correction z kolei polega na naniesieniu korekt do tekstu, który na komputerze otwieramy bez nich, a w kopercie mamy tekst już po korekcie, to nim mamy się posłużyć podczas konkurencji, coś trzeba zamienić kolejnością, coś pogrubić. Mnie jednak bardzo przypadła do gustu konkurencja audio transcription, podczas której zapisujemy na komputerze to, co usłyszymy w słuchawkach, każdy uczestnik wysłuchuje nagrania w swoim ojczystym języku, można to nagranie przyspieszać, zwalniać, zatrzymywać, to zależy od tego, czy się za nim nadąża, to też konkurencja, która przy okazji sprawdza znajomość ortografii. Tekst ze słuchu spisuje się przez 10 minut – mówi Franciszek.

Rodzeństwo z Gostyni z pewnością wybierze się na kolejne mistrzostwa, bo to nie tylko medale, ale też ciekawi ludzie, nowe znajomości i świetna przygoda, to jednak na życie i Marta i Franciszek mają zupełnie inne pomysły. Franek ukończył w tym roku I rok automatyki i robotyki i w tym widzi swoją przyszłość, a Marta, kiedy już zda maturę, zamierza studiować w Warszawie na kierunku lotnictwo i kosmonautyka. A pisanie? Przyda się. Rodzeństwo jest otwarte na współpracę i dodatkowe zlecenia. Po turbopisarzy z Gostyni zgłosili się już nawet urzędnicy z Chorzowa przy okazji konferencji dla seniorów. – Organizatorzy chcieli, żeby seniorzy, którzy nie wszystko dosłyszą, mieli szansę od razu przeczytać wszystko na wyświetlanej planszy. W jednej sali na żywo spisywał ze słuchu Franciszek, na drugiej Marta.

Warto wiedzieć, że mamy tych ludzi w zasięgu ręki.

Barbara Siemianowska-Aniol

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.