Rodziny górnicze razem w nieszczęściu. To daje im siłę i radość

Czytaj dalej
Fot. Arek Gola
Teresa Semik

Rodziny górnicze razem w nieszczęściu. To daje im siłę i radość

Teresa Semik

Gdy tata zginął w kopalni Pokój w Rudzie Śląskiej, Dominik miał 10 lat. - Brakuje mi go tak na co dzień, brakuje mi rozmów z nim, jego wsparcia - mówi. Wciąż omija kopalnię szerokim łukiem, żeby nie wracały wspomnienia tamtego dnia.

Z mamą Sabiną Wiese i siostrą Natalią bierze udział w dorocznym spotkaniu Fundacji Rodzin Górniczych, barbórkowo-świątecznym. Są wśród tych pięciu tysięcy rodzin doświadczonych złym losem, których fundacja otoczyła opieką. Takie spotkanie odbyło się w środę.

- Gdy dzieci były małe, wyjeżdżaliśmy z fundacją na wakacje, były paczki świąteczne, stypendia dla dzieci. Teraz otrzymują renty wyrównawcze - wylicza Sabina Wiese. Ze łzami w oczach przypomina ten dzień, gdy zginął jej mąż.

Do tego wypadku doszło w 2006 roku. Po silnym wstrząsie nastąpiło tąpnięcie. Większość załogi nocnej zmiany zdołała uciec, ale czterej górnicy zostali w rejonie zawału. Nad ranem ratownicy dotarli do trzech z nich. Nie żyli. - Szukali potem już tylko mojego męża, ale nadzieje były niewielkie, a to czekanie pełne bólu. Odnaleźli jego ciało po południu - wspomina Sabina Wiese. Na skutek tąpnięcia w niektórych miejscach spąg, czyli „podłoga” chodnika, niemal zetknął się z jego stropem.

Sabina Wiese wciąż pracuje w kopalni Pokój. Trzeba było jakoś żyć, dzieci małe, a kopalnia stoi blisko ich domu.

Fundacja działa 21 lat
- Witam przede wszystkim kobiety bohaterki, na które spadł cały obowiązek wychowania dzieci i prowadzenia domu - mówił Ryszard Wyględacz, prezes Fundacji Rodzin Górniczych. Zwracał się do podopiecznych fundacji i do jej darczyńców zgromadzonych w katowickim Pałacu Młodzieży na tym odświętnym spotkaniu.

Fundacja działa od 1997 roku i wspiera materialnie dzieci, których rodzic pracujący w kopalni poniósł śmierć lub został inwalidą. Pomaga wdowom górniczym zmagającym się z niedostatkiem i nieszczęściami, ułatwia kształcenie sierot poprzez fundowanie stypendiów, wyróżnia stypendiami naukowymi najzdolniejszych.

Doroczne spotkania Fundacji Rodzin Górniczych od lat prowadzi Dawid Szpara z Mikołowa, kiedyś podopieczny, dziś wciąż żyje sprawami fundacji.

- Tata pracował w kopalni Murcki - mówi. - Kiedy poważnie zachorowałem, fundacja przez 10 lat wspierała moje leczenie i rehabilitację. Dziś, w ramach wdzięczności, ja pomagam fundacji.

Na sali sporo młodych mam z małymi dziećmi, niektóre wciąż w żałobie.

Anna Nabożny z Rudy Śląskiej jest tu po raz pierwszy. Przyszła z młodszym synkiem Adasiem. Ma 5 lat.

- Zadzwoniła do mnie pani z fundacji i spytała, czy przyjmę zaproszenie na to spotkanie - przypomina. - Mąż odszedł w ubiegłym roku, nic nie wiedziałam wcześniej o działalności tej fundacji. Adaś chce iść do szkoły muzycznej, grać na skrzypcach, więc może będzie mógł liczyć na pomoc.

Na razie Anna próbuje czymś zająć swoje myśli, bo uporczywie wracają do rytmu dnia, który wyznaczał mąż Krzysztof; czas jego wyjścia do pracy i czas powrotu. - Najgorsza jest ta cisza w domu - dodaje.

Nie sztuka być z ludźmi w chwilach dla nich radosnych. Sztuką jest pochylać się nad bólem, cierpieniem i niedostatkiem. Gdy człowiek doznaje dramatycznej straty, potrzebuje mądrych przyjaciół, którzy nie przestraszą się jego nieszczęścia. To przesłanie Adama Mirka, prezesa Wyższego Urzędu Górniczego, do Fundacji Rodzin Górniczych.

Wciąż woła tatę

Aneta Janczyk z Jastrzębia-Zdroju też jest na tym spotkaniu po raz pierwszy i nikogo nie zna na sali. Rozgląda się niepewnie, co ją spotka. Fundacja Rodzin Górniczych dotarła do niej i ją tu zaprosiła z najmłodszą córką.

Lenka wciąż woła tatę. Ma 4 lata i nie rozumie, dlaczego nadal go nie ma, dlaczego musiał zginąć.

- Z dwójka starszych dzieci jest prościej, nawet jak się buntują, nie okazują tego na zewnątrz, są dla mnie wsparciem - mówi Aneta Janczyk. Jeszcze nie otrząsnęła się po tym wypadku. Próbuje, ale ból nie pozwala. Andrzej miał 42 lata i wracał z pracy w kopalni Budryk. Był wrześniowy poranek 2017 roku. Jechali w piątkę autem kolegi. Na autostradzie A1, między Rybnikiem i Czerwionką, kierowca uderzył w barierki energochłonne, a potem przewrócił się na bok. Nie przeżył jedynie jej Andrzej, zginął na miejscu.

- Ostatnio Lenka wróciła z przedszkola i pyta, dlaczego tylko ona nie ma taty - dodaje Aneta Janczyk. - Znów jej tłumaczę, że tata zginął, a ona na to, że kiedyś byliśmy fajną dużą rodziną. Teraz też jesteśmy rodziną, ale mniejszą.

Córka Sandra, dziewiętnastolatka, została cukiernikiem, o rok starszy syn Maciej pracuje na dole w kopalni Zofiówka. Nie odradzała tak niebezpiecznej pracy, a nawet się cieszy, że ją wybrał, bo uważa, że państwowa kopalnia to nadal przyszłość, gwarancja dobrego zatrudnienia.

Do tej dość świetlanej przyszłości polskiego górnictwa przekonywał też Jerzy Markowski, w latach 90., w rządzie lewicy, wiceminister przemysłu i handlu oraz gospodarki. Przestrzegał, by nie wsłuchiwać się w głosy konferencji klimatycznej, które mówią źle o węglu, nie wątpić w słuszność wyboru górniczej drogi.

- Od ponad 12 lat notujemy deficyt węgla i w tym czasie ci, którzy mają pełne usta sloganów antywęglowych, obwiniania górnictwa za wszystkie dolegliwości ekologiczne tego świata, nie potrafili wymyślić żadnej alternatywy energetycznej. Wymyślili węgiel z zagranicy. To dowód, że jesteście potrzebni - mówił Jerzy Markowski do rodzin górniczych i branży węglowej. - Dziękuję prezydentowi RP za to, że tak dzielnie broni honoru polskiego górnictwa. Dziękuję premierowi, że bardzo merytorycznie przedstawia funkcje i perspektywy polskiego węgla.

Siła rodziny
Takie spotkania wśród okaleczonych rodzin siłą rzeczy przywołują tragiczne wspomnienia, ale też mogą dodać sił z bycia razem. „Dziękuję za ten wspaniały przykład wspólnoty, której istotą jest chęć niesienia bezinteresownej pomocy” - napisał prezydent RP Andrzej Duda w liście do Fundacji Rodzin Górniczych oraz jej podopiecznych.

Gdy 11 lat temu zginął w kopalni mąż Anity Garus z Ornontowic, Julia miała trzy tygodnie, a starsza Patrycja 5 lat. Nic wtedy nie miało sensu, nic nie było ważne, ani choinka na święta. Myślała, że tylko ona dźwiga taki ciężar, ale gdy Fundacja Rodzin Górniczych zaprosiła ją z dziećmi na wakacje, poznała inne wdowy. Ta wspólnota w nieszczęściu okazała się dla niej też wielkim wsparciem. Zawiązała nowe przyjaźnie.

- Małymi krokami, przede wszystkim z pomocą najbliższej rodziny, wracałam do życia - przypomina Anita Garus. Kopalnia Budryk, w której zginął mąż Grzegorz, zaproponowała jej pracę. Miała 33 lata. Zgodziła się, bo żyć trzeba, by wychować córki. Nadal tam pracuje. Najtrudniej było jej wejść do szatni, do łaźni, bo wiedziała, że tam, gdzie są też jego ślady.

Symbol braterstwa
Górnictwo to ciągła walka z naturą. Na szczęście coraz rzadziej dochodzi do wypadków, ale uniknąć ich się nie da.

„Górnicza profesja to także odpowiedzialność i poczucie braterstwa w sytuacjach zagrożenia. Członkowie, przyjaciele i darczyńcy Fundacji Rodzin Górniczych przekonują o czymś jeszcze - o tym, jak ogromna jest siła górniczej solidarności, jak bezcennym oparciem w dramatycznych sytuacjach utraty bliskich i trudnej sytuacji życiowej jest wielka górnicza rodzina” - napisał w liście premier Mateusz Morawiecki.

Do tradycji tej wielkiej górniczej rodziny należą także barbórkowe spotkania z Pierwszą Damą, które zapoczątkowała prezydentowa Jolanta Kwaśniewska, kontynuowała Maria Kaczyńska, a teraz podjęła Agata Kornhauser-Duda.

Fundacja Rodzin Górniczych nie prowadzi działalności gospodarczej, finansowana jest ze składek i darowizn firm, głównie branży górniczej, a także osób prywatnych. W ciągu 21 lat wydała na wsparcie rodzin w potrzebie 30 mln zł, choć Jerzy Markowski, inicjator jej powołania, mówi, że nikt nie zakładał takiego rozmachu.

- Zdarzało się, że na same stypendia mogliśmy rocznie wydawać ponad milion zł. Niestety, nadeszły chudsze dni - mówi prezes Ryszard Wyględacz. - Fundacja działa głównie na zasadzie solidarności zawodowej, a liczba kopalń i zatrudnionych górników maleje. Wpływy na jej konto są coraz mniejsze, ale wciąż pozostaje symbolem braterstwa wszystkich, którzy są związani z branżą górniczą.

Można pomóc Fundacji, przekazując jej 1 proc. podatku lub wpłacić pieniądze na konta: Fundacja Rodzin Górniczych , 40-039 Katowice, Powstańców 30, Bank PKO BP 41 1020 2313 0000 3802 0349 5611 lub Bank ING 10 1050 1214 1000 0022 0373 0318

Teresa Semik

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.