Śląska PO potrzebuje nowego otwarcia i nowego szefa. Czy będzie nim Arkadiusz Chęciński?

Czytaj dalej
Agata Pustułka

Śląska PO potrzebuje nowego otwarcia i nowego szefa. Czy będzie nim Arkadiusz Chęciński?

Agata Pustułka

Działacze Platformy Obywatelskiej coraz głośniej mówią, że po słabym wyniku, jaki uzyskała w województwie śląskim Koalicja Obywatelska, do dymisji powinien się podać szef partii w regionie Wojciech Saługa.

Przewodniczący Rady Regionalnej PO Wojciech Saługa, chociaż był „jedynką” na liście zagłębiowskiej, zdobył ponad dwa razy mniej głosów od drugiej w kolejności Barbary Dolniak z Nowoczesnej i niewiele więcej od debiutanta, najmłodszego posła Mateusza Bochenka, przewodniczącego Rady Miasta Sosnowca, który otrzymał 15 tys. 421 głosów.

Wynik Saługi jest znacznie gorszy od jego rezultatu w wyborach do sejmiku wojewódzkiego, kiedy poparło go ponad 42 tys. wyborców. Był wtedy urzędującym marszałkiem, nie ciągnęły się za nim żadne afery, nie stawiał spraw na ostrzu noża. W sejmiku, także dzięki jego koncyliacyjnej postawie, nie było partyjnej wojny.

Ale też Saługa nie jest człowiekiem walki, podchodów i nie jest też charyzmatycznym frontmanem, który powinien spajać partię znajdującą się w opozycji, która nie może przez jakiś czas zaoferować działaczom żadnych konfitur. Te wyjada właśnie PiS. Saługa załamał się po wyborach samorządowych w 2018 roku, gdy okazało się, że Wojciech Kałuża, radny wybrany z list Koalicji Obywatelskiej, zdradził partię za stanowisko w zarządzie województwa. PiS nieoczekiwanie przejęło władzę w samorządzie, a wraz z nim stanowiska i wpływy.

Potem bardzo wyczerpujące dla szefa śląskiej PO okazało się także układanie list wyborczych do parlamentu. Wiele osób ma do niego pretensje.

Wojciech Saługa nie jest liderem na trudne czasy

- Myślę, że przede wszystkim sprawa Kałuży załamała Saługę, nie dopilnował tego i ponosi za to odpowiedzialność. Trudno działa się z taką świadomością - ocenia dr Krystian Dudek, specjalista ds. marketingu politycznego i właściciel Instytutu Publico.

- On nie jest tak silny psychicznie i chyba trudno mu funkcjonować w opozycji - ocenia jeden z działaczy PO. Nie chce, by podać jego nazwisko, bo, jak mówi, nie chce wbijać szefowi noża w plecy.

- Wojtek powinien sam honorowo ustąpić i chyba oddać stanowisko komuś młodszemu, komuś, komu jeszcze się chce. My musieliśmy go wręcz zmuszać, żeby był aktywniejszy w kampanii. Bardzo go lubię, to człowiek kompromisu, ale niestety nie jest to szef na trudne czasy, które nas czekają - dopowiada inny wpływowy polityk Platformy.

Znajdujący się w konflikcie z Saługą były poseł PO Jarosław Pięta na stronie Sosnowiec.Online jeszcze przed wyborami napisał bez ogródek: „To wieczna jedynka, z której nie było żadnego merytorycznego pożytku w Sejmie, ale jednocześnie osoba umiejąca zawsze stworzyć większość dla swojej osoby na pierwszych miejscach list. Jak się to robi? Albo ma przyjaciela przewodniczącego albo tworzy koalicję z podobnymi postaciami i otacza pozostałych kandydatów dużą liczbą startujących z danej miejscowości”.
Pięta ma żal, że wskutek niejasnych układanek na listach stracił możliwość zdobycia mandatu. Tak jak on myślą niektórzy działacze partii.

Kto zastąpi Saługę?
[/sc

Pozostaje tylko jedno najważniejsze pytanie: kto mógłby zastąpić Saługę? Kilku pytanych polityków PO bez wahania odpowiedziało: Arkadiusz Chęciński, prezydent Sosnowca. Rzeczywiście, Chęciński ma wiele zalet. Pokazał, że skutecznie wprowadza swoich ludzi do Sejmu i Senatu, a wcześniej - do sejmiku. Jest rozpoznawalny wśród prezydentów miast, choć Sosnowiec to nie Poznań.
To polityk wiecowy, który potrafi pogadać z każdym. Dobrze przemawia. Ma luz, jest dowcipny. To ta jaśniejsza strona prezydenta.
Ta ciemniejsza to jego ostry sposób zarządzania, mówienie bez ogródek tego, co myśli. Ale właśnie teraz to cechy u lidera pożądane. Co ważne, potrafi dobrać odpowiednich współpracowników.
Sam Chęciński, jako szef regionalnej kampanii, przed wyborami nie chciał mówić o roszadach personalnych w śląskiej PO. Teraz będzie musiał i jego wahania nie są już tak duże. Śląsko-zagłębiowska rywalizacja nie powinna mieć znaczenia. Byłby to jednak drugi szef partii, po Sałudze, z Zagłębia, co może nie podobać się śląskim parlamentarzystom.

Ale przecież w minionej kadencji Sejmu żaden z nich nie popisał się specjalną przebojowością, nie zaistniał w wymiarze ogólnopolskim. Nie mieliśmy swojego Sławomira Nitrasa, Bartosza Arłukowicza, Kamili Gasiuk-Pihowicz.

Jedynie Borys Budka był niezwykle aktywny, wszechobecny w mediach, a w kampanii, choć był „jedynką” i rywalizował z premierem Mateuszem Morawieckim, to pomagał kandydatom z niższych miejsc. Jeżeli jednak Budka miałby kogoś zastąpić, to jedynie Grzegorza Schetynę. Bo Budka mierzy wyżej.

Agata Pustułka

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.