Solidarność żadnemu rządowi laurek ani ocen wystawiać nie będzie

Czytaj dalej
Agata Pustułka

Solidarność żadnemu rządowi laurek ani ocen wystawiać nie będzie

Agata Pustułka

Z niepokojem obserwuję, że niektóre frakcje w PiS zaczynają śmierdzieć pychą. PiS w nepotyzmie dogonił PO - mówi Dominik Kolorz, przewodniczący śląsko-dąbrowskiej „Solidarności”.

Kogo broni Solidarność? Rządu i związkowych etatów czy pracowników? Gdyby rządziła PO, to już z siedem razy „odwiedzilibyście” stolicę.
Z punktu widzenia naszego regionu i naszych postulatów opcja, która rok temu przejęła władzę, zrobiła kilka dobrych posunięć: chodzi o płacę minimalną, zmiany w ustawie o zamówieniach publicznych, stawkę godzinową. A przede wszystkim prowadzi dialog, bo wcześniej dialogu nie było. Platforma obudziła się, gdy miała nóż na gardle, bo wcześniej nachalnie lekceważyła nie tylko „Solidarność” i pracowników, których nasz związek reprezentuje, ale większość obywateli. Dziś związek nie roztacza nad rządem parasola ochronnego i jak trzeba, daje pstryczka.

No właśnie. W obronie kopalni Makoszowy zaledwie „pikietka”? Gdyby PO tak zrobiła, warszawiacy dawno poczuliby smród palonych opon.
Na razie oprócz pewnych zapowiedzi dotyczących kopalni Krupiński i Makoszowy nie ma żadnych decyzji. Nie są to jednak, żebyśmy się dobrze zrozumieli, akceptowane przez nas zapowiedzi. Wygląda to tak, jakby Prawo i Sprawiedliwość realizowało program Platformy. Mam nadzieję, że koledzy z górnictwa nie odpuszczą żadnej kopalni.

Ale to nie tylko program PO, ale i głównego specjalisty od górnictwa tamtej opcji, Wojciecha Kowalczyka. Sierpień 80 chce, by odszedł z ministerstwa. Wy milczycie. Jest po prostu dobry?
To nieprawda, że nie protestujemy. Już wiosną tego roku zgłaszaliśmy wątpliwości dotyczące roli, jaką odgrywa minister Kowalczyk, bo przecież jest głównym negocjatorem spraw górnictwa przed Komisją Europejską. I niestety nie wiemy, na czyją gra nutę: na naszą, czy powiedzmy delikatnie zwolenników głębokiej restrukturyzacji branży. Wciąż istnieje zagrożenie, że Unia Europejska nie wyrazi zgody na przedłużenie rozporządzenia umożliwiającego pomoc dla górnictwa. W ogóle nie przyjmuję takiego scenariusza do wiadomości. To byłaby katastrofa i proszę mi wierzyć, jeśliby doszło do powtórki z historii jak ze stoczniami, to wszystkie nasze dotychczasowe protesty to byłby pikuś. Jeszcze przed wyborami rozmawialiśmy z przedstawicielami PiS, że kluczowym elementem dla powodzenia reformy górnictwa powinno być przedłużenie obowiązywania unijnego rozporządzenia co najmniej do roku 2028. I powinno ono uwzględniać realia polskiego górnictwa, a nie, jak dotychczas, wyłącznie niemieckiego. Czekam aż nasz szanowny rząd wystąpi jak najszybciej z takim wnioskiem.

I Unia temu naszemu rządowi, który tak ją lekceważy, a powiedzieć o nim, że jest eurosceptyczny to eufemizm, na pewno przyklaśnie i zgodzi się na wszystko?
Dziś wobec Unii stoimy wyprostowani, a nie na kolanach jak poprzednio. Liczę na skuteczność rządu i to, że przekona unijnych komisarzy.

Jak ocenia pan pracę duetu Tchórzewski - Tobiszowski w Ministerstwie Energii?
Jednak trzeba mówić o tercecie z udziałem ministra Kowalczyka. Wyrażę się brutalnie: nikt nie przewidywał, że branży panuje taki burdel i uporządkowanie go będzie tak trudne. Uważam, że resort ma na koncie parę dobrze załatwionych spraw, dotyczy to porozumień z bankami w każdej spółce węglowej. Bez skuteczności ministra energii, wszystkie spółki węglowe byłyby obecnie w stanie upadłości. Z niepokojem obserwuję jednak, że wciąż nie ma strategii funkcjonowania branży na przyszłość i mimo audytów nikt nie poniósł odpowiedzialności z doprowadzenie sektora na skraj upadku.

A w Chinach za korupcję i niegospodarność skazano właśnie na śmierć szefa największej górniczej firmy. Nie namawiam do takich drastycznych pomysłów, ale dlaczego nikt nigdy nie odpowiedział za - jak pan mówi - burdel w górnictwie.
Ta sytuacja trwa od początku transformacji. Cały czas kręci się ta sama karuzela, tylko raz ktoś jeździ na koniku, a raz ktoś na osiołku. Audyty zrobiono, wnioski do prokuratury poszły. I co? I nic.

Wracając do Chin: likwidują kopalnie i cena węgla rośnie. Długo będzie trwała ta hossa?

Obecnej hossy nikt się nie spodziewał, ale też nikt ne jest w stanie przewidzieć, jak długo ona potrwa. Wszystko jednak wskazuje na to, że ceny węgla osiągną stabilizacją i że szorowanie cenami po dnie branża ma już za sobą. Dla polskiego węgla to wielka szansa, moment stabilizacji i liczę, że przemyślanych, perspektywicznych decyzji .

Jest hossa, nie likwidujemy kopalń. Nie ma hossy, likwidujemy kopalnie. Czy tak ma wyglądać odpowiedzialna polityka?
Od 2008 roku mamy do czynienia z systematycznym psuciem sektora. Już wtedy byłem zwolennikiem wpuszczenia wszystkich spółek na giełdę. Usłyszałem, że to niemożliwie ze względów politycznych.

Minął rok rządów PiS . Patronując ruchowi Pawła Kukiza wbił pan trochę scyzoryk w plecy Jarosławowi Kaczyńskiemu. Nadal ma za złe?

Po pierwsze pojawienie się Kukiza w przestrzeni publicznej zadziałało odświeżająco. Pokazało, że można wyjść poza dwa wiodące ugrupowania. Myślę, że miało też znaczenie dla wygranej prezydenta Dudy. To po drugie. Wie pani kiedy zachwiała się najmocniej władza PO? Podczas zimowych protestów górników, gdy opinia publiczna, chyba po raz pierwszy w historii, murem za nimi stanęła. Popularność Kukiza i tamta reakcja Polaków były dla mnie oczywistymi znakami, że dojdzie do zmiany..

Ale czy to „dobra zmiana”?
Dbam o zachowanie niezależności i tożsamości związku. „Solidarność” nigdy żadnemu rządowi laurek nie wystawiała, ale też nie chodzi o to, by „palić opony” bez powodu. Program 500 plus okazał się rzeczywistą pomocą socjalną dla wielu rodzin, ale nie sądzę, by przełożył się na demografię, czyli znaczący wzrost urodzeń. W województwie akurat udało się nam coś dobrego zrobić - mówię o planie zintegrowanego rozwoju, którego orędownikiem jest wicepremier Mateusz Morawiecki. Liczę, że najpóźniej do połowy stycznia dowiemy się, jakie projekty będą realizowane. Jeśli choćby połowa z nich, to będziemy mogli wypić szampana, a ja po raz pierwszy założę krawat. Ale chcę wyraźnie podkreślić, że dla nas na Śląsku barwy partyjne nie mają znaczenia, ale czyny. Przykładem może być chociażby nasz ostry sprzeciw kierowany do PiS i do Kukiz’15 za postawę posłów obu ugrupowań w sprawie wieku emerytalnego. PSL zgłosił swój projekt dający możliwość przejścia na emeryturę dla kobiet po 35 latach pracy, a dla mężczyzn po 40 latach. Pal sześć, że wcześniej PSL było za podniesieniem wieku i pod publiczkę zmieniło zdanie, ale to rozwiązanie jest racjonalne. Niestety, ani jedno, ani drugie ugrupowanie nie poparło tego projektu i za to otrzymali burę.

W Polsce trwa wojna partyjnych plemion. Kaczyński widziałby Tuska za kratami i pan myśli, że w tej sytuacji jest szansa na kompromis?
Tego nie wiem, ale niech biorą przykład ze Śląska. My tutaj potrafimy się porozumieć, tak jak w sprawie zintegrowanego programu rozwoju, i podać sobie ręce.

To pewno dlatego, by łagodzić obyczaje, wojewoda śląski Biblię rozdaje swoim gościom.
Oby lektura nie skończyła się na Starym Testamencie i zasadzie „oko za oko”. My wcale nie jesteśmy „łaskawsi” dla PiS. PO miała spokój przez pierwsze trzy lata. Zaczęło być źle, gdy bez konsultacji z nami zaczęła zmieniać wiek emerytalny, prezentując wyjątkową pychę, butę i arogancję. Teraz z niepokojem obserwuję, że niektóre frakcje w PiS też zaczynają grzeszyć pychą. Chodzi m.in. o politykę zdrowotną i personalną. W nepotyzmie PiS dogania PO.

Niektórzy mówią, że przegoniło.
Nie. Dogania, choć oczywiście PO miała więcej czasu. Czemu PiS strzela sobie w stopę? Jednym z powodów jest krótka ławka kadrowa, ale to nie jest usprawiedliwienie dla popierania kolesi.

Co pan sądzi o proteście rodzin smoleńskich, które nie godzą się na ekshumacje swoich bliskich?

Rozumiem prokuraturę, ale decyzje w tej sprawie powinny należeć do rodzin.

A do kogo będzie należała decyzja w sprawie odczytania na „Wujku” apelu smoleńskiego?
Nie wiem, czy będzie odczytany. Nie mam nic przeciwko temu, aby podczas uroczystości wymienione zostały nazwiska prezydentów Kaczyńskiego i Kaczorowskiego.

Czy z protestów KOD i „czarnego protestu” kobiet może się narodzić nowy ruch społeczny, jak kiedyś Solidarność?
Nie porównujmy dwóch rzeczywistości. Mamy demokrację, co widać po tych protestach. Pierwszy protest można było przyjąć ze zrozumieniem, bo PiS popełnił potężny polityczny błąd dopuszczając do prac w parlamencie tylko jeden z dwóch zgłoszonych przez obywateli projektów zmian w ustawie aborcyjnej. Powinien dopuścić oba. Pod drugi protest podczepili się politycy i już tak fajnie nie było. I obawiam się, że teraz kobiety mogą być tak przez polityków zmanipulowane, że zaprotestują nawet przeciwko obniżeniu wieku emerytalnego do 60. roku życia. Chcę też wyraźnie podkreślić, że w kwestii tzw. ustawy aborcyjnej jestem zwolennikiem utrzymania kompromisu z 1993 roku.

Lech Wałęsa, pierwszy szef Solidarności mówi, że wyprowadzi dwa miliony ludzi na ulicę i odsunie PiS od władzy.
Nie życzę mu powodzenia.

Cieszy się pan, że PiS i Kukiz odrzucili projekt ustawy o Ślązakach jako mniejszości etnicznej?
Głosowałbym za. Jestem Ślązakiem z krwi i kości, ale na 1. miejscu Polakiem.

Agata Pustułka

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.