Sportowcy, którzy znają życie jak nikt. I kule, które dziwią w domu

Czytaj dalej
Marek Twaróg

Sportowcy, którzy znają życie jak nikt. I kule, które dziwią w domu

Marek Twaróg

To jak przejście na drugą stronę lustra, jak zajrzenie za kulisy. Widok zaskakujący, bo rozogniony jeszcze, wyrwany z wielkich emocji, pełen walki i nadziei na zwycięstwo, nie spodziewasz się bieli gabinetu lekarskiego, długiej ciszy przed diagnozą, mrugającej lampy nad łóżkiem i liczenia dni w terminarzu meczów uciekającego sezonu.

Wielkie święto sportowców. Gdy wygrywasz, gdy zdajesz sobie sprawę, że jesteś najlepszy w szkole, najlepszy w mieście, a może wręcz najlepszy w Polsce i na świecie. Gdy wiesz, że nikt tego nie robi lepiej. Że doszlusowałeś do mistrzów, których podziwiałeś w dzieciństwie. Że twój trener, autorytet, mówi: „Przegoniłeś mnie”. Wielkie święto sportowców… Nie trzeba największych na świecie hal i stadionów. Wystarczy ten moment, kiedy wszyscy kibice wstają i oklaskują. Gdy kolega przybija piątkę albo rodzice cieszą się, bo „Jesteśmy z Ciebie dumni, synu”. Gdy wiesz, że idziesz drogą starych mistrzów i przeżywasz te emocje, które oni też kiedyś przeżywali.

Patrzyłem na nich w tę środę, gdy rozstrzygaliśmy Plebiscyt na Sportowca Roku. Wspaniali, pełni radości, wielu z nich na progu kariery. Odpowiedzialni, dojrzali ponad swój wiek. Mówili o wspaniałych startach, planach na sezon, nowych metodach treningowych. Cieszyli się, że jest święto i że ich się docenia.

Ale gdy zerknęliśmy wspólnie na drugą stronę lustra, słyszałem też „kontuzja nie pozwoliła…”, „muszę uważać…”, „na sto procent będę dopiero za rok…”. Oni wiedzą, że to też jest część ich pasji, ich zawodu. Że kibic może widzieć tylko brawa, skandowanie, podskoki i wuwuzele. Lecz w sporcie, na równych prawach co triumf, funkcjonują mozół, pot, zniechęcenie, kontuzje, szukanie pieniędzy, lekarze i operacje. Wiedzą, że gdy wygrywasz, to jest święto narodowe, waga państwowa, uściski dłoni. Reprezentujesz nas - chłopcze! - jesteś naszą dumą i wizytówką, chodź, polityk da ci dyplom. Lecz gdy kontuzja, przerwa, gorsze wyniki, rehabilitacja - zapada cisza, kibic nie skanduje, są inni bohaterowie.

W moim domu stoją dziś kule, więc tym intensywniej myślę o sportowcach. To dziwny widok. Bo - jak na wstępie - rozogniony jeszcze nie spodziewasz się bieli gabinetu lekarskiego, długiej ciszy przed diagnozą, tej mrugającej lampy. Ot, druga strona lustra życia sportowca. Ale trzymaj się, synu, wrócisz na parkiet i wciąż będziesz dobry. Tak jak ci honorowani w środę.

Trzymajcie się, wszyscy sportowcy. Jesteście młodzi, a wiecie już tak dużo o sukcesie. Ale pewnie wiecie też bardzo wiele o przewrotności losu, życiowej odpowiedzialności, wytrwałości, zaciskaniu zębów. Chcieliśmy Was wszystkich uhonorować.

TWITTER @MAREKTWAROG

Marek Twaróg

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.