Anna Zielonka

Stary slogan trzy razy „K” stracił już na aktualności

Stary slogan trzy razy „K” stracił już na aktualności
Anna Zielonka

Kinder, Küche, Kirche - ten niemiecki slogan, tłumaczony po polsku jako „dzieci, kuchnia, kościół”, od dawna istniał w śląskich rodzinach. A dotyczył Ślązaczek, które jako żony i matki, miały zajmować się domem, wychowywać dzieci i dbać o religijność członków rodziny. A praca? Jaka praca?!

„Na baba mioł zarobić chop”. To mężczyźni chodzili do roboty, a ich żony zajmowały się domem, robiły porządki, prały, prasowały, chodziły po zakupy, przygotowywały dzieciom i mężowi posiłki... I tak w koło Macieju. Ale wbrew pozorom, to właśnie Ślązaczki wyemancypowały się szybciej niż mieszkanki innych rejonów Polski. Możliwość podjęcia pracy zyskały już na przełomie XIX i XX wieku.

- Sprzyjała temu sytuacja w przemyśle ciężkim. Powoli panie zaczynały być tam potrzebne - wyjaśnia historyk Damian Hamler, pod którego redakcją powstała książka „Ślązaczki, kobiety niezwykłe” (w listopadzie pojawi się kolejny zbiór - „Ślązaczki wierzące i wierne”). - To właśnie w tamtym okresie wzrosła pozycja kobiet. Mogły zarabiać i utrzymać rodzinę - zaznacza.

Jeszcze długo po 1918 roku, czyli przyznaniu kobietom praw wyborczych, równość płci nie była codziennie praktykowana, ale miała miejsce przede wszystkim na papierze. Aż do 1996 roku w polskim kodeksie pracy nie było też wzmianki o równouprawnieniu kobiet i mężczyzn. Jak podkreśla dr hab. Sławomira Kamińska-Berezowska, socjolog z Uniwersytetu Śląskiego, zajmująca się zagadnieniami socjologii pracy, organizacji, dyskryminacji kobiet i ich udziału w ruchu związkowym, przełomowym momentem był rok 1989 i późniejsza restrukturyzacja gospodarcza w woj. śląskim, zwłaszcza w górnictwie. Bardzo wyraźnie na powiązanie restrukturyzacji gospodarczej ze zmianami w innych wymiarach życia w naszym regionie zwracają też uwagę wyniki jednych z ostatnich badań prof. Kazimiery Wódz.

Na życie społeczne warto zatem spoglądać systemowo i zauważać, że także mieszkanki naszego województwa do podejmowania pracy zawodowej zaczęła zmuszać perspektywa niestabilności zatrudnienia, trudności gospodarczych i sytuacja ekonomiczna powiązana z troską o zapewnienie bytu dla własnych rodzin . Motywem do podejmowania aktywności zawodowej stał się więc lęk przed bezrobociem, biedą i niezaspokojeniem podstawowych potrzeb dla członków rodziny, w tym dla posiadanego potomstwa – wyjaśnia dr hab. Kamińska-Berezowska.

Wraz ze zmianami ekonomicznymi, szły też przeobrażenia kulturowe, również w obszarze rodzinnym. Zdaniem socjolożki, wszystko to ma charakter procesowy. – Taki stan przeobrażeń stymulował też do refleksji i stopniowego przedefiniowywania tradycyjnego, typowego dla Górnego Śląska modelu kobiecości. Mieszkanki naszego województwa stopniowo stają się więc coraz mocniej widoczne w życiu publicznym i zawodowym – dodaje. Przeobrażeniom ulega też rola mężczyzn.

– Dziś panowie bardziej niż kiedyś angażują się w życie rodzinne, wychowanie dzieci, zajmują się domem, dzielą się obowiązkami ze swoją partnerką, żoną. Co prawda, do faktycznej równości w wykonywaniu codziennych monotonnych obowiązków domowych sporo jeszcze trochę brakuje i w wielu przypadkach kobieta nadal musi dzielić czas między życie zawodowe i dom w ten sposób, że ma mniej czasu dla siebie niż jej mąż czy partner. To kobiety też ciągłe wykonują nieodpłatną, samodzielną i „dobrowolną” pracę domową – podkreśla dr Kamińska-Berezowska. – Wciąż również możliwości ekonomiczne pań, nie tylko Ślązaczek, są mniejsze od możliwości panów. Kobiety zarabiają mniej, wśród nich panuje większe bezrobocie i mają trudności z przebiciem się przez tzw. „szklany sufit”, czyli przez niewidzialną barierę faktycznie odgradzającą większości z nich dostęp do najwyższych stanowiskPrzykładowo, jak dotąd w historii Uniwersytetu Śląskiego nie mieliśmy kobiety na stanowisku rektora, choć na stanowiskach prorektorów to okazało się „już” możliwe – zaznacza.

Dodaje, że według raportu Fundacji Liderek Biznesu z 2015 roku, tylko 12 proc. kobiet zasiadało w zarządach spółek giełdowych, a wśród prezesów tych spółek przedstawicielki tej płci stanowiły zaledwie 7-8 proc.

–Dlaczego wciąż panuje taka nierówność? Moim zdaniem, nie wynika to ze świadomej złej woli ani mężczyzn, ani kobiet. Wspólne budujemy ten niedoskonały świat przez ciągłe powielanie pewnych błędów czy przynajmniej wielu stereotypów. Aby wydobyć się z tego zaklętego kręgu, trzeba o tym wszystkim przede wszystkim głośno mówić. Jeśli będziemy o tym mówić to mamy szanse zmieniać naszą świadomość znaczenia faktycznej równości płci i wtedy możemy działać na jej rzecz oraz stopniowo budować świat bardziej przyjazny rozwojowi potencjału ludzi bez względu na to czy to kobiety czy mężczyźni – podkreśla socjolożka. Inne badania pokazują bowiem, że warto wykorzystać potencjał kobiet w spółkach i organizacjach. – Jak na konferencji „Women at the Top”, która odbyła się na UŚ w październiku zeszłego roku, przekonywała prof. Virginia Schein z USA warto inwestować w równe proporcje płci w zarządach firm i organizacji różnych typów, czyli nie tylko tych zajmujących się gospodarką, ale też tych angażujących się w działalność charytatywną czy zajmujących się ochroną zdrowia, bo to służy ich efektywności.

Wnioski płynące z badań psychologów i socjologów na całym świecie pokazują zatem, że tworzenie systemowych warunków i faktyczne respektowanie równości płci przez wyrównywanie proporcji kobiet i mężczyzn na stanowiskach kierowniczy i zarządczych po prostu opłaca się. Równość szans kobiet i mężczyzn służy bowiem sukcesom finansowym organizacji działających w sferze gospodarki i zwiększeniu efektywności organizacji innych typów. Rosalind Searle  z Coventry University w Wielkiej Brytanii podkreśla, że kobiety na kierowniczych stanowiskach są potrzebne, także dlatego, że w ich profilu psychologicznym można zauważyć większą empatię i otwartość na innych, która generalnie wiąże się z większą a troską o personel, a mniejszą orientacją na zdobycie i posiadanie władzy dla władzy.

Ważne jest też tworzenie płaszczyzn do dyskusji o znaczeniu kobiet w życiu publicznym, bo są w nim obecne, historycznie rzecz biorąc, stosunkowo krótko (niedługo będziemy świętowali więc „już” lub „dopiero” 100 lecie praw wyborczych kobiet w Polsce). Przez lata kobiety ulegały męskiej dominacji, nie wolnej, niestety, od prostej przemocy fizycznej czy ekonomicznej, jednak teraz można mieć nadzieję ,że wiek XXI pierwszy będzie czasem faktycznego wyjścia z tego „zaklętego kręgu” odtwarzania płciowych nierówności.

– Należy pokazywać tę dobrą kobiecą energię, chwalić osiągnięcia kobiet z różnych branż i środowisk. I panie powinny się ze sobą solidaryzować – zachęca.

Anna Zielonka

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.