Święta. My idziemy do kościoła. Czesi do baru [WIDEO]

Czytaj dalej
Fot. Aleksander Król
Aleksander Król, Jacek Bombor

Święta. My idziemy do kościoła. Czesi do baru [WIDEO]

Aleksander Król, Jacek Bombor

Dlaczego Czesi to ateiści? Tak potoczyła się nasza historia. Ale wiem jedno: na pasterce będą tłumy - mówi 32-letnia Ewa Jelinek, proboszcz kościoła ewangelickiego w Ostrawie. Czesi będą świętować, ale niekoniecznie narodzenie Jezusa. Zabawią się w lokalach na imprezowej Stodolni...

Bóg się rodzi, moc truchleje, ale... nie w Czechach. To jedno z najbardziej zlaicyzowanych państw na świecie. Za naszą granicą w Chałupkach nie mają dokąd bieżyć pasterze, ani komu grać skocznie na lirze. 30 kilometrów od Rybnika nie rodzi się Bóg? Na witrynie jednego z lokali z tancerkami go-go na popularnej, imprezowej ulicy Stodolni w Ostrawie gigantyczne zdjęcie z roznegliżowanymi dziewczynami w czapkach Mikołaja. Obok wielki symboliczny kocioł nad paleniskiem i czaszka, chyba byka, a nad wszystkim napis „Hell”. To tu w czasie, gdy Polacy będą witać narodzonego właśnie Jezuska na pasterce, Czesi oddadzą się rozpuście.

- W święta Czesi idą do baru, bo tam jest inna atmosfera niż w kościele. Do kościoła chodzą starsi, babcia z dziadkiem i wnuczkami. Młodzi chodzą do knajpy. Na Stodolni jest wielka impreza. Jest wszystko - mówi nam Monika Gajdosova, mieszkanka Ostrawy. - Czy wierzy w Boga? - zagadujemy. - Jestem wierząca „wedle potrzeby”. Jak trzeba, to się pomodlę - dodaje. Ona sama „świętowała” już Boże Narodzenie na Stodolni. Ale zwykle wyjeżdża na święta z miasta.

David Sedenka z Harley’s Retro Bar przy Stodolni mówi, że wieczorem 24 grudnia będzie u nich pełno. Tak będzie tu wszędzie. - Podczas świąt zawsze mamy więcej klientów. Ludzie przez cały rok cieszą się na taką imprezę - mówi David Kutać, menedżer restauracji „Potrefena Husa”.

Kilkaset metrów dalej, przy Ceskobra-trskiej, jednej z głównych ulic biegnących przez centrum Ostrawy, stoi duży, piękny kościół ewangelicki. Czy tutaj w Wigilię będzie „Cicha noc”? Pukamy do drzwi fary. Otwiera kobieta, Ewa Jelinek, proboszcz tutejszego kościoła.

- Zostałam proboszczem w 2010 roku, bo nie było innych kandydatów. W Czechach brakuje księży. Przyjechałam z Polski. Z językiem nie miałam kłopotu, bo pochodzę z Zelowa koło Łodzi, z mniejszości czeskiej. Czesi na początku XIX stulecia kupili Zelów, gdy uciekali po przegranej bitwie na Białej Górze - tłumaczy pani proboszcz parafii czeskobraterskiego kościoła ewangelickiego. Mówi, że jej zbór liczy 500 osób. - Ostrawa to duże miasto, 300 tys. mieszkańców, trzecie co do wielkości w Czechach. Nieco więcej jest katolików, ale mój kościół jest drugim co do wielkości chrześcijańskiem kościołem w całych Czechach - mówi Ewa Jelinek. Jednocześnie przyznaje, że w niedzielę do kościoła chodzi najwyżej 70 osób.

- Ale w pasterkę kościół będzie pełny. Przyjdą ateiści, osoby, które mówią o sobie, że są niewierzące. Nie rozumiem tego - mówi. Dodaje, że to pewnie przyzwyczajenie do tradycji, a może traktowanie mszy jako pewnego rodzaju eventu. Skoro w telewizji leci „Kevin sam w domu”, a na rynku jest choinka, Czesi zajrzą też raz w roku do kościoła. - Bardzo popularny jest jarmark świąteczny. Usłyszycie też wszędzie w Czechach kolędy chrześcijańskie, ale to nie ma nic wspólnego z przeżyciem religijnym - dodaje.

- Mówi się, że Czesi są najbardziej ateistycznym krajem. Według mnie z tym ateizmem w Czechach jest tak, jak z katolicyzmem w Polsce. Po prostu człowiek urodził się katolikiem i jest tym katolikiem, może raz do roku przyjdzie do kościoła. Tu, w Czechach, człowiek rodzi się ateistą i takim zostaje. I nawet nie wie, kto to jest Jezus Chrystus. Nie mają od kogo się tego dowiedzieć. W czasie komunizmu było większe prześladowanie wierzących niż w Polsce, wszyscy się bali, nie mogli chodzić do kościoła i dlatego stali się ateistami - dodaje Ewa Jelinek. W tym roku udzieliła ślubu tylko czterem parom. Chrzty w jej kościele też można policzyć na palcach. U katolików - jak mówi - jest trochę więcej. Tłumaczy, że chciała mówić dzieciom o Bogu, nauczać religii w szkołach, chodziła w Ostrawie od szkoły do szkoły, ale wszędzie zamykano jej drzwi.

- Religia w szkołach jest przez państwo dozwolona, ale dyrektorzy jej nie chcą u siebie - dodaje.

Niemal każde ważne badanie dotyczące religijności obywateli Europy plasuje Czechów na szarym końcu stawki. I tak w latach 2008-2009 Instytut Gallupa zadał pytanie obywatelom w krajach UE: czy religia odgrywa ważną rolę w ich codziennym życiu? Tylko 21 proc. Czechów odpowiedziało wówczas, że tak (najmniej ważna jest dla mieszkańców Estonii - tylko 16 proc.). Dla porównania aż 75 proc. Polaków uznało w tym badaniu, że spełnia istotną rolę w ich codzienności. Z kolei rok później w europejskim badaniu Eurobarometru zapytano obywateli wprost, czy wierzą w Boga. I wiarę zadeklarowało tylko 16 procent Czechów. To wynik zdecydowanie najniższy w całej Europie. Na przeciwległym biegunie znalazła się Polska - 79 proc. Polaków zadeklarowało wiarę w Boga, zajmując piąte miejsce w Europie. A aż 65 proc. Czechów - znów najwięcej w Europie - nie wzięło nigdy udziału w żadnej uroczystości religijnej.

Józef Szymeczek, prezes Kongresu Polaków w Republice Czeskiej, zrzeszającego organizacje polonijne i wykładowca na Uniwersytecie Ostrawskim tłumaczy, że na samym Śląsku Cieszyńskim dramatycznych różnic między polską mniejszością a Czechami nie ma, jeśli chodzi o wiarę. - Statystyki mówią, że powiat Frydek-Mistek jest najbardziej religijnym powiatem w skali całej Republiki. Połowa mieszkających tu Czechów to ludzie o polskich korzeniach - mówi Józef Szymeczek. Dodaje, że w południowych Morawach też jest wielu wierzących. - I tam wszystkie obrzędy są pięknie i dostojnie obchodzone. Ale prawdą jest, że w całych Czechach zwyczaje religijne i bożonarodzeniowe są już wielką rzadkością - mówi.

Mieszka w czeskim Trzyńcu. Mówi, że na „Pulnocni mse” (czyli pasterkę) kościół będzie u niego pełny. Zresztą wszędzie, nawet w Pradze. - Niewierzący Czesi chodzą z ciekawości albo z jakiegoś instynktu. Jedyne dni, kiedy kościoły w Czechach są pełne - dodaje.

Mówi, że czeskie słowo „Vanoce”, czyli święta, mają bardziej neutralny, mniej religijny charakter niż polskie „Boże Narodzenie”. Czesi świętują, ale niekoniecznie narodzenie Jezusa. Laicyzują zwyczaje.

- Bywa śmiesznie, gdy się robi wigilijki czesko-polskie w pracy. Niektórych zwyczajów Czesi w ogóle nie znają. Jak nasi zaczną na mojej uczelni śpiewać kolędę, Czesi tańczą - mówi wykładowca katedry pedagogiki w Ostrawie.

Czesi najrzadziej uczestniczą w nabożeństwach
Co ciekawe, Czesi także w całej Unii Europejskiej najrzadziej uczęszczają w nabożeństwach religijnych - aż 65 proc. obywateli zadeklarowało, że nie wzięło w nich udziału ani razu! - to dane za badaniem z European Social Survey. W 10-milionowym społeczeństwie ok. 10 procent stanowią katolicy, ale tylko 5 proc. z nich praktykuje - poza kilkoma parafiami na Śląsku Cieszyńskim.

Aleksander Król, Jacek Bombor

Komentarze

6
Komentowanie artykułu dostępne jest tylko dla zalogowanych użytkowników, którzy mają do niego dostęp.
Zaloguj się

haha

Ale krola pepiki niy majom, heee

cirano

Mondry norod tyn czeski. Niy załgany jak tyn koncek ino dali na połnoc, tyn mienioncy sie "trzonym słowianskym" a własciwie jes koloniom watykanskom. Ciymności pełnom...

ludwik

Ijee jako fajno pastorka :) Jakbych mioł tako u siebie, to bych z kościoła nie wyłaził. :)

dd

to można sobie ten artykuł w tzw. buty wsadzić.

Kuba

Dlatego Czesi blizej Boga od Polakow!!!!!
Kazda religia odciaga tylko od Boga!
Dlatego jo Slonzok czuja sie wiyncyj Czechym jak polokiem!!
A i wapyn czeski mi sie bardziyj podobo - i kazdy Slonzok wjy czymu!!!

zefel

a nie jak Polacy, pod butem watykańskim

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2023 Polska Press Sp. z o.o.