Tajemnica Panewnik: na tropie kwatery gauleitera Brachta [WIDEO]
Tydzień temu ogłosiliśmy na łamach DZ nasze niezwykłe historyczne odkrycie: podczas II wojny światowej rządzący Górnym Śląskiem niemiecki gauleiter Fritz Bracht posiadał tajną kwaterę dowodzenia, która mieściła się w dzisiejszym Domu Prowincjalnym Sióstr Służebniczek NMP w Katowicach-Panewnikach.
Na jej trop naprowadziły nas relacje okolicznych mieszkańców. Okazało się, że coś, z czego istnienia nie zdawali sobie sprawy nawet profesjonalni badacze drugiej wojny światowej, nie stanowiło kiedyś tajemnicy dla ludności Panewnik, Ligoty i Starej Ligoty.
Nie ulega wątpliwości, że Niemcy starali się zamaskować charakter wykorzystania skonfiskowanego w 1941 r., nieukończonego jeszcze wtedy klasztoru Sióstr Służebniczek NMP. Być może temu właśnie służyło wykorzystanie nadziemnych kondygnacji w charakterze wielkiego magazynu. Przechowywano w nim głównie zrabowane mienie.
Od mieszkającego wtedy w Panewnikach Kazimierza Leszczyńskiego usłyszeliśmy: - W 1945 roku okazało się, że w budynku były magazyny rzeczy zrabowanych ze Wschodu. Tuż przed wkroczeniem Rosjan wojsko nas tam wpuściło i można było brać sobie, co się chciało. Ludzie całą noc wynosili stamtąd mnóstwo różnych rzeczy - materace, koce i nawet towary spożywcze. Kiedy przyszli Rosjanie, to niektórym poodbierali to, co stamtąd wynieśli.
Henryk Ćmok ze Starej Ligoty w 1945 r. także był w środku przemienionego w magazyn budynku klasztornego, w którego dolnych kondygnacjach ulokował się gauleiter Bracht ze swym sztabem. - Tam były chyba cztery piętra do góry - mówi. - I na dole, na parterze, było - nie przesadzam - z tysiąc fortepianów. My jako bajtle po tym lotali, bo to nom grało. Ruscy, którzy opanowali cały ten magazyn, nam pozwolili. Na pierwszym piętrze były artykuły spożywcze - mąka, cukier, Ovomaltina, smalec... Na drugim piętrze - łachy, między innymi bardzo porządne buty. Piętro wyżej - artykuły medyczne. Ino do bunkra nikogo nie wpuścili, tam nikt nie miał prawa wstępu. Ale to musiało być na dole, w piwnicy. Skoro na poziomie ziemi był już magazyn, te fortepiany - to znaczy, że bunkier był niżej.
Prawdopodobnie więc dopiero po opuszczeniu budynku przez czerwonoarmistów możliwe było przez jakiś czas wejście do tajnego schronu gauleitera. Dowodem na to jest cenny pamiętnik Franciszka Sroki. Opisawszy z detalami ten podziemny obiekt, autor stwierdza jednoznacznie: „po wyzwoleniu Ligoty i Panewnik mieszkańce mogli oglądać ten tajemniczy bunkier - schron”.
Interesujące jest również to, co napisał Franciszek Sroka o usytuowanych w pobliżu klasztoru, zamaskowanych ziemnych szańcach, służących Niemcom jako osłony dla ich samochodów od podmuchów czy odłamków bomb podczas ewentualnych nalotów. Według Franciszka Sroki uformowano je z ziemi wydobytej podczas budowy schronu na stanowisko dowodzenia gauleitera.
Przybywa zatem nowych szczegółów, pozwalających coraz pełniej zrekonstruować nieznaną historię tajnej kwatery górnośląskiego gauleitera Fritza Brachta.