Tajemnice partyjnych sondaży

Czytaj dalej
Fot. fot. Adam Guz
Włodzimierz Knap

Tajemnice partyjnych sondaży

Włodzimierz Knap

Polityka. Wszystkie partie na własny użytek zamawiają badania poparcia, ale ich wyników zwykle nie ujawniają.

Liderzy partyjni budują taktykę i strategię swoich ugrupowań pod dyktando sondaży. Ale nie tylko takich, których wyniki są powszechnie znane. Nie ma liczącego się stronnictwa, które nie zlecałoby badań wyłącznie na swój użytek. O ich metodologii politycy nie informują. Ani o tym, kto je przeprowadził. Nie dzielą się też ich wynikami. Z jednym wyjątkiem.

Ten wyjątek to PiS, ale i politycy tej partii ograniczają się właściwie do chwalenia się, że w sondażach zleconych przez partię cieszy się ona znacznie wyższym poparciem niż ogłaszane oficjalnie. Zresztą Jarosław Kaczyński już raz sparzył się na badaniach zleconych przez PiS. Było to w 2007 r. Wskazywały, że jego partia wyraźnie wygra wybory, dlatego przystał na samorozwiązanie Sejmu. Potem jednak przegrał.

Teraz, zdaniem prezesa, oficjalnie publikowane sondaże bardzo zaniżają rzeczywiste poparcie dla PiS. Badania ze stycznia, wykonane przez IBRiS, CBOS i Pollster, wykazują poparcie dla partii rządzącej na poziomie 34-38 proc. Te zrobione na zlecenie PiS mają być dużo korzystniejsze.

- Jakość badania zależy od prawidłowości jego wykonania. Ten mechanizm dotyczy każdego sondażu, w tym politycznego - mówi Urszula Krassowska, dyrektor Zespołu Badań Społecznych Kantar Public (do niedawna TNS). Radzi, by analizując sondaż, zwracać uwagę na to, jaką metodą został zrealizowany, jaka była wielkość próby, w jakich dniach go przeprowadzono. Ponadto ważne jest, na czyje zlecenie został wykonany i przez jaką firmę.

Krassowska zwraca uwagę, że wyniki mogą się różnić dlatego, że respondenci odpowiadali na różnie sformułowane pytania. Inny wynik otrzymamy, gdy ankieter wymieni nazwy partii i za każdym razem poda nazwisko lidera. Inny, gdy padną tylko nazwy partii. A jeszcze inny, jeżeli zapyta: „Na jaką partię Pan/Pani zamierza oddać głos?” i zaczeka na odpowiedź.

Podając nazwisko lidera, ułatwia się pytanemu zidentyfikowanie danej partii. Nielubiany przywódca działa na niekorzyść ugrupowania i odwrotnie, czyli zmniejsza lub zwiększa jego poparcie w sondażu. Prosząc zaś o odpowiedź, na jaką partię zamierza się głosować, bez podania nazw i nazwisk liderów, trzeba się liczyć z faktem, że część respondentów, zwłaszcza słabo zorientowanych w meandrach polityki, odpowie „jeszcze nie wiem”.

- Jest wiele czynników, które mogą wpływać na wynik badania, np. sposób, w jaki jest realizowane: przez telefon, internet czy za pomocą wywiadów osobistych - dodaje Krassowska.

Na pytanie o to, dlaczego tylko PiS chwali się sondażami przeprowadzonymi na swoje zlecenie i użytek, a inne formacje tego nie robią, ekspertka odpowiada: - Wyniki sondaży budzą emocje, a podawanie rezultatów badań własnych, różniących się od wyników będących w publicznym obiegu, może prowadzić do dezorientacji opinii publicznej.

- Niechęć do brania udziału w sondażach trwa od lat. W dużych miastach odmawia odpowiedzi nawet 80 proc. osób - zauważa dr Jacek Chołoniewski, szef Estymatora, firmy zajmującej się badaniami społecznymi. Dyrektorka z Kantar Public przyznaje, że to zjawisko pogłębia się. Ale eksperci zgodni są, że temu procesowi nie można się dziwić. Badań jest coraz więcej, a ludzie cenią swój czas, dbają o prywatność. Do tego dochodzi zniechęcenie polityką, co przekłada się na niechęć do odpowiedzi na takie pytania.

- Nie zapominajmy również, że wielu wyborców decyzje podejmuje dopiero w lokalu wyborczym - przypomina Paweł Grzelak, politolog i matematyk, przez lata związany z Instytutem Studiów Politycznych PAN.

W TNS, jeśli chodzi o zgodność wyników badań i rezultatów wyborów, najlepiej sprawdzały się badania telefoniczne. Istotne jest to, że można je wykonać nawet na dzień przed ciszą wyborczą. Świat zachodni zmierza jednak ku badaniom internetowym. - W Polsce one nadal nieco zawodzą, bo szczególnie ludzie ze starszych grup wiekowych nie są w nich należycie reprezentowani - twierdzi Krassowska.

Fachowcy przypominają, że sondaże są tylko przybliżeniem rzeczywistości. - Patrząc na ich wyniki, powinniśmy brać pod uwagę długofalowy trend, a nie pojedyncze badania - mówi Grzelak. Ważne są tzw. widełki. W badaniach na reprezentatywnej próbie nie są one większe niż plus/minus 3 punkty procentowe. Jeżeli np. notowania PiS wynoszą 37 proc., to równie dobrze partia może liczyć na 40-procentowe, jak i 34-procentowe poparcie.

Włodzimierz Knap

Komentarze

7
Komentowanie artykułu dostępne jest tylko dla zalogowanych użytkowników, którzy mają do niego dostęp.
Zaloguj się

Ainenkiel

SLD może przekonać elektorat socjalny, czyli katolicki ?
Sojusz Lewicy Demokratycznej tak jak partie w reprezentowane w Sejmie i w Senacie znajduje się w polu widzenia polskiej sceny politycznej, w ocenach elektoratu i opinii publicznej.
Media publiczne tak jak media głównego nurtu, które coraz częściej określane są bardziej adekwatnym mianem, "mediów korporacyjnych" (patrz TVN), mają przemożny wpływ na kształtowanie się społecznego psyche. Po wydarzeniach w Sejmie i przed Sejmem w dniu 16 grudnia 2016 r. społeczeństwo widzi i słyszy jak pracują posłowie, z czego żyją politycy. Sceny w polskim parlamencie i wszystkie wydarzenia z udziałem polityków budzą niezadowolenie społeczne i niepokoje wśród wyborców oraz obserwatorów sytuacji politycznej i społeczno-gospodarczej w Polsce. Na politycznej scenie PO i Nowoczesna prowadzą bezsensowną kampanię, mającą udowodnić społeczeństwu, że większość parlamentarna nie ma racji. Wyborcy i analitycy już dojrzewają w swoich ocenach i wyborach preferencji politycznych. W klimacie nieustającej walki "PO - PiS - Nowoczesna" wyborcy wybiorą poza wszelkimi sporami spokój, doświadczenie i powagę liderów partii odpowiedzialnych za stan państwa a to może być inna ocena jaką mają analitycy i obserwatorzy. Przez zacietrzewienie ujawnią się słabe strony politycznych liderów, tłumaczących się ze swoich "niezręczności" ośmieszając swoje elektoraty. Partie, które zajęte wewnętrznymi sporami i krytyką działań PiS nie przedstawią wyborcom alternatywnych rozwiązań tracą
w sondażach i nie zdobędą poparcia w najbliższych wyborach do parlamentu. W takiej sytuacji wyborcy świadomi swoich preferencji wyborczych oczekują co przedstawia partia rządząca a co opozycja w zakresie warunków życia, pracy, płacy i ubezpieczeń społecznych bo tym będą kierować się w swoich ocenach. Wyborców nie interesuje stanowisko "Brukseli", Komisji Weneckiej oraz co zrobi Trump. Może się okazać, że partie spoza Sejmu i Senatu przedstawią swoje stanowiska z całą odpowiedzialnością za Polskę wzywając do wcześniejszych wyborów parlamentarnych, nie czekając co wymyśli PiS rozliczający rządy koalicji PO-PSL. W tym sporze to Sojusz Lewicy Demokratycznej powinien nawiązać dialog z wyborcami. Po ostatnich wyborach parlamentarnych nie ma przegranych wyborców, są przegrane partie, które tak jak SLD, muszą ponownie odnieść się do problemów społecznych, gospodarczych i politycznych w tej kryzysowej sytuacji. Dotychczasowy elektorat lewicy tak jak elektorat, który w ostatnich wyborach poparł znacząco partie polityczne z nazwy prawicowe wspierające najuboższych czyli PiS i najbardziej potrzebujących wsparcia bogatych obywateli czyli PO może zdecydować
o wynikach następnych wyborów. Nie wiadomo jak zachowa się elektorat "Nowoczesnych" i antysystemowych Kukiz 15 odcinających się od układu władzy ale to będzie zależało od politycznych nastrojów wynikających
z sytuacji w Polsce i w świecie. Mało kto obecnie chce ufać "nowym partiom", wyborców nie można pozbawić pamięci historycznej. Wobec takich wyborów jak wybory do parlamentu, wyborcom decydującym o większości potrzebna jest pamięć historyczna i jedność z tymi, którzy domagają się 8 godzinnego dnia pracy, prawa do urlopu wypoczynkowego, ochrony socjalnej tradycyjnej rodziny, dostępu do podstawowej opieki zdrowotnej i prawdy historycznej. Jeżeli społeczeństwo nie może zauważyć zależności pomiędzy współczesnością i przeszłością, nie jest w stanie przewidzieć dokąd dzień dzisiejszy może je zaprowadzić. Cytując tu Orwella, można powiedzieć: "kto kontroluje przeszłość, kontroluje też teraźniejszość, a kto kontroluje teraźniejszość, włada przyszłością”. Tylko SLD może to zrobić uwzględniając dorobek materialny i socjalny obywateli. SLD, jest partią, która ma szansę zdobyć poparcie pokoleń Polek i Polaków żyjących i pracujących w Polsce po 1945 r. oraz wyborców doświadczonych gospodarką rynkową, którzy weszli do życia publicznego i gospodarczego po 1990 r. W wyborach zdecydują Ich głosy nie sondaże.

tratatata

Więcej info na temat ten na stronach : niezależna.pl , wpolityce.pl , Fronda , stefczyk info

gość

Rzeczywistości nie zakłamie nikt, zdecydowana większość jest zadowolona z partii rządzącej widząc wzrost płacy minimalndj, stawek godzinowych, wìęcej dochodu m-cznego, widząc dbanie o ustawy spoleczne, rodzinne dla dobra wszystkich obywateli, chociaż może pojedynczym jednostkom się to nie podoba ?

POpażony do #ciamajdan

Ależ oni lubią się sami oszukiwać, nawet w Stanach
Clintonowa POdobno dostała więcej głosów niż Tramp.
To dlaczego nie rządzi?

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2023 Polska Press Sp. z o.o.