Teatr Rozrywki od kuchni [WIDEO]

Czytaj dalej
Fot. Maciej Gapiński
Kamila Roznowska

Teatr Rozrywki od kuchni [WIDEO]

Kamila Roznowska

Widzowie mają dostęp tylko do jednej piętnastej powierzchni, którą dysponuje Teatr Rozrywki. Zapraszamy Was na spacer po zakątkach chorzowskiego teatru, których na co dzień nie zobaczycie.

"The Rocky Horror Show", "Przebudzenie Wiosny", "Jekyll&Hyde", "Skrzypek na dachu", "Jesus Christ Superstar". To tylko kilka tytułów musicali wystawianych w chorzowskim Teatrze Rozrywki, na które od wielu lat ściągają widzowie z całego regionu. W przyszłym roku teatr będzie obchodził swoje okrągłe, 40. urodziny. Bowiem działa od 1976 roku, wtedy jeszcze pod nazwą Music Hall, a od 1985 roku jako Państwowy Teatr Rozrywki.

Poza charakterystycznym budynkiem dawnego hotelu Graf Reden, który mieścił się w tych murach od 1900 roku, teatr dysponuje też częścią administracyjno-biurową, a od 2005 roku również siedmiokondygnacyjnym zapleczem technicznym, gdzie mieszczą się przeróżne pracownie: od stolarskich, modelarskich, malarskich, po sale prób baletowych, orkiestry i wokalu. Powierzchnia Rozrywki wynosi ok. 15 tys. m kw., a widzowie mają dostęp jedynie do ok. 1 tys. m kw. z niej. Tyle właśnie zajmują szatnie, foyer i widownie. My postanowiliśmy zajrzeć również w miejsca, których publiczność na co dzień nie może zobaczyć.

Prawie jak w Londynie
Zacznijmy jednak do teatralnego foyer, dobrze znanego odwiedzającym teatr. Zastanawialiście się kiedyś, dlaczego ściany pomalowane są na tak ciemny kolor? Chodziło o uzyskanie efektu, dzięki któremu widzowie mogliby wyciszyć się przed zajęciem swojego miejsca. Chociaż pierwotny plan był zupełnie inny.

- Jerzy Stożek (architekt i projektant - przyp. red.) zaproponował, żeby foyer było bardzo jasne, prawie białe. Jednak jasne, oświetlone wnętrze, byłoby bardziej atakujące niż zewnętrza sytuacja - opowiada Dariusz Miłkowski, dyrektor chorzowskiego teatru.

Dywany na podłodze też nie są przypadkowe. Chodziło o to, żeby maksymalnie wygłuszyć stukot butów, by ten nie przeszkadzał widzom podczas spektaklu. Aczkolwiek pierwszy pomysł był taki, by cała posadzka została wykonana z kamienia, którym wyłożone są na przykład schody, prowadzące na balkony.

- Potem opowiedziałem mu (Jerzemu Stożkowi - przyp. red.) taką historię sprzed 30 lat, kiedy pojechałem do Teatru Narodowego do Londynu. Zobaczyłem tam olbrzymie foyer, w którym mieszała się publiczność wchodząca na trzy różne spektakle. Była tam wykładzina, niewiele miejsc do siedzenia, gdzieś w kącie stał fortepian, jakieś stoisko z napojami i wydawnictwami. Chodzili po tym foyer ludzie, a na ziemi siedzieli studenci, którzy mieli obok siebie plecaki. Było tam jak na trawniku w Hyde Parku. Powiedziałem wtedy: Jurek, fantastycznie byłoby, gdyby z jednej strony ta nasza dostojna, dorosła publiczność czuła się dobrze w miejscu, zadbanym i szykowanym, a z drugiej strony, jak przyjdą młodzi w dżinsach i siądą na podłodze pod ścianą, to żeby to się nie gryzło" - opowiada Miłkowski.

Sztuka cierpliwości
- Jak mówi stare porzekadło: miejsce artysty jest w bufecie - żartuje dyrektor teatru. Nie inaczej jest w Chorzowie, gdzie poza sceną, gdzie akurat odbywa się próba, to drugie, bodaj najbardziej tętniące życiem miejsce w teatrze. Gdzie się znajduje? W budynku zaplecza technicznego, na trzecim piętrze.

- Kiedyś bufet miałem za ścianą i wiedziałem wszystko, co dzieje się w teatrze - śmieje się dyrektor, którego biuro znajduje się w zupełnie innej części teatru.

- W zawodzie artysty teatralnego główną umiejętnością jest czekanie. Dlatego miejsce artysty jest w bufecie. Siedzą tam np. od godziny 10 i gdzieś za piętnaście druga, kiedy można byłoby już wychodzić do domu, słyszą głos inspicjenta: "pani Iksińska, na scenę, szybciutko, robimy". Człowiek musi w jednej sekundzie znaleźć się na scenie w pełnej gotowości do pracy. Można sobie wyobrazić, jak po pół godzinnym czekaniu z człowieka zaczyna uchodzić energia - obrazuje dyrektor Rozrywki.

Ale cierpliwość potrzebna jest w każdej innej teatralnej pracowni. Przygotowania do spektakli to nie tylko niezliczone godziny prób, hektolitry potu wylanego na parkiet w salach prób, ale też wytężona praca osób, które odpowiadają np. za scenografię. Na trzecim piętrze części administracyjnej teatru, znajduje się m.in. pracownia krawiecka, gdzie powstają kostiumy.

- To, co te dziewczyny i kilku chłopaków potrafi zrobić, to jest najwyższa szkoła jazdy w kategorii ogólnopolskiej - zachwala swoich pracowników Miłkowski.

Wśród nich jest m.in. Joanna Zuba. Jak sama przyznaje czas przygotowania kostiumów do premiery uzależniony jest od tego, jak bardzo są skomplikowane. Czasami wystarczy miesiąc, a czasami potrzeba trzech miesięcy.

Dekoracje z repertuaru
Stojąc twarzą do sceny, po jej lewej stronie, znajduje się teatralny magazyn dekoracji. Ale jak mówi nam Marek Myszkowski, zastępca dyrektora Rozrywki, przechowywane są tam tylko te dekoracje, które pochodzą z bieżącego repertuaru. Pozostałe znajdują się w wynajmowanym przez teatr magazynie w Chorzowie Batorym. Tamto pomieszczenie ma wysokość ok. 6-7 m, tak aby dekoracje mogły stać pionowo, a w ten sposób zajmować mniej miejsca.

W teatrze nie może zabraknąć garderób. One z kolei znajdują się w części technicznej, czyli w pewnej odległości od sceny. Często zatem zdarza się, że aktorzy mając jedynie kilka minut, by zmienić kostium, robią to po prostu w jakiejś wolnej przestrzeni, niedaleko magazynu lub w tzw. kieszeniach scenicznych.

Kamila Roznowska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.