Thorgal tym razem chce odnaleźć swojego syna

Czytaj dalej
Fot. Andrzej Banaś
Dorota Kowalska

Thorgal tym razem chce odnaleźć swojego syna

Dorota Kowalska

Twórca przygód Thorgala, Grzegorz Rosiński, jest dzisiaj najbardziej znanym europejskim rysownikiem, a trzydzieści pięć części opowieści o życiu „gwiezdnego dziecka”, które wychowuje się wśród wikingów to już seria kultowa.

Na rynku pojawiła się właśnie trzydziesta piąta część bestsellerowej serii fantasy opowiadająca o przygodach Thorgala Aegirssona, „gwiezdnego dziecka” wychowanego przez wikingów. Thorgal, to już bohater kultowy, doczekał się nawet swojej strony w Wikipedii, a człowiek, który namalował jego postać - Grzegorz Rosiński - jest dziś najbardziej znanym europejskim rysownikiem komiksów.

Jak wynika z informacji promocyjnych w części trzydziestej piątej „Thorgal dociera wreszcie do Bag Dadhu, gdzie chce odnaleźć swojego syna Aniela. Tymczasem Czerwoni Magowie przenoszą w ciało chłopca duszę Kahilima, wielkiego mistrza swojego zakonu. Zaraz potem Thorgal zostaje uwięziony, jednak nie zamierza się poddawać, gdyż wie, że ma w Bag Dadzie sprzymierzeńców: piękną Salumę, uwolnioną z rąk handlarzy niewolników Lehlę i jej nowego przyjaciela Alada. Wikingowi sprzyja też narastające w mieście zamieszanie, gdyż pod mury podchodzą krzyżowcy cesarza Magnusa, wezwani przez zagrożonego działaniami Czerwonych Magów kalifa. Rozchodzi się wieść, że stolicę może ocalić tylko dysponujący magicznymi mocami Aniel. Są jednak i tacy, którzy twierdzą, że działania nowego proroka ściągną zagładę. Thorgal staje przed trudnym wyborem: komu powinien pomóc?”

Wielbiciele komiksu Rosińskiego już zacierają ręce. Tym razem scenariusz komiksu napisał Xavier Dorison, rysował jak zawsze Rosiński.

Grzegorz Rosiński mieszka dzisiaj w Szwajcarii, ale zaczynał w Polsce, jeszcze w czasach peerelu. Ukończył Liceum Sztuk Plastycznych, potem Akademię Sztuk Pięknych w Warszawie. I przez następnych 10 lat tworzył ilustracje książkowe, między innymi do serii młodzieżowych książek wojennych „Uwaga, Piegowaty!” Kazimierza Dębnickiego i komiksowych serii „Legendarna historia Polski”, „Kapitan Żbik” i „Pilot śmigłowca”. Projektował też okładki książek, pocztówki, ilustrował podręczniki szkolne i publikacje dla dzieci. Był dyrektorem artystycznym komiksowego magazynu Relax, publikującego w odcinkach polskie i zagraniczne historie obrazkowe.

Rosiński jeszcze w latach 70. wyjechał do Francji, potem do Belgii. Chciał rozwijać swoje umiejętności i spróbować swoich sił na zachodnim rynku wydawniczym. Wojciech Birek w książce „Grzegorz Rosiński. Mistrz ilustracji i komiksu. Wystawa retrospektywna” pisze o tym okresie jego życia tak: „Oto w 1975 roku w Warszawie pojawił się belgijski wydawca pocztówek i kalendarzy Carlos Blanchart, który podróżował po Europie Wschodniej w poszukiwaniu uzdolnionych grafików do swego wydawnictwa. Wydawca trafił do ZAiKS-u, a tam skontaktowano go z Rosińskim, który miał już za sobą spore doświadczenie w projektowaniu pocztówek. Blanchart odwiedził Rosińskiego w jego domu, i tam, ku swemu zdziwieniu, zastał go przy pracy nad planszą komiksu. Choć Belg zawodowo nie zajmował się komiksami, uznał, że utalentowany Polak wart jest wypromowania w kraju słynącym z miłości do rysowanych opowieści.”

Wkrótce rysunkami Rosińskiego zainteresowali się dwaj najwięksi wydawcy komiksowi w Belgii - Le Lombard i Dupuis, a krótkie komiksy Rosińskiego zaczęły ukazywać się w magazynach „Spirou” i „Tintin”. To był początek wielkiej kariery.

W Belgii właśnie, Rosiński poznał Jeana Van Hamme’a, belgijskiego pisarza, scenarzystę komiksowego i filmowego. Ten zaproponował mu tworzenie rysunków do nowej serii komiksowej Thorgal, którą sam wymyślił. Wojciech Birek przytacza niezwykłą anegdotę opowiedzianą przez samego Rosińskiego:

„Kiedy podałem mu wtedy mój numer telefonu, powiedział: »Zaraz, przecież to mój telefon«. Okazało się, że mamy ten sam numer, tylko że mój był w Warszawie, a jego w Brukseli. Aż się w to nie chce uwierzyć Jego telefon miał numer 3748014, a mój 348014”.

Dlaczego właśnie ten okres historii? Dlaczego wikingowie?

„Zdecydowaliśmy, że to będzie czysta fikcja oparta na nordyckiej mitologii. Dzięki temu mogliśmy zrobić wszystko, co tylko chcieliśmy. Bo polscy komuniści mieli wikingów gdzieś” - mówił Van Hamme w wywiadzie udzielonym Bartkowi Przybyszewskiemu, dziennikarzowi serwisu popkulturalnego „Popmoderna”.

Z kolei Rosiński tłumaczył mu: - „Dekoracje miały być możliwie najbardziej neutralne. Wymyślamy własną epokę historyczną. Trochę mrugamy okiem: wiadomo mniej więcej, gdzie to jest i kiedy się dzieje, ale nic nie jest dopowiedziane. Każdy sobie może to zinterpretować, jak chce. Zostaje tylko rodzina, on, ona, później też dzieci i świadomość odpowiedzialności za ich wychowanie. Pojawia się czarny charakter, jakaś klątwa bogów i wszystkie inne rzeczy, które są konieczne w każdej dobrej opowieści. I tak to się zaczęło.”

Wkrótce powstała pierwsza część sagi, zatytułowana „Zdradzona czarodziejka”, ukazała się w belgijskim czasopiśmie komiksowym „Tintin”. Potem kolejna i kolejna. I tak seria ukazuje się w formie albumów nieprzerwanie od 1980 roku i jest jednym z największych sukcesów europejskiego komiksu. W pierwszych latach ukazywały się średnio 3 albumy w ciągu dwóch lat, później częstotliwość spadła do około jednego albumu rocznie.

W 1980 roku do scenariusza André-Paula Duchâteau Rosiński narysował pierwsze plansze serii science-fiction „Hans”.

Po wprowadzeniu stanu wojennego w Polsce w 1981 roku wyjechał z rodziną na stałe do Belgii i zamieszkał w Brukseli, potem przeprowadził się do Szwajcarii. Cały czas współpracował z Jeanem Van Hamme’em. W 1987 roku stworzyli wielokrotnie nagradzaną, czarno-białą opowieść „Szninkiel”, potem „Western”, jednoczęściowy komiks, napisany przez Van Hamme’a. Album osiągnął niezwykły rozgłos głównie dzięki zmianie stylu rysowania Rosińskiego, który przeszedł od tradycyjnego sposobu rysowania do koloru bezpośredniego. W „Zemście hrabiego Skarbka” zarzucił zaś kontur i stworzył plansze jak obrazy. Zaskakiwał.

Jeana Van Hamme’a prawie dziesięć lat temu odszedł na twórczą emeryturę. Obowiązki scenarzysty głównej serii przejął belgijski scenarzysta komiksowy Yves Sente, potem wspomniany już wyżej Xavier Dorison. Van Hamme, oczywiście, cały czas śledził losy swojego bohatera, był w kontakcie z Rosińskim. Niestety, 4 kwietnia 2009 roku umarła żona Grzegorza Rosińskiego, panowie rozmawiali coraz mniej.

„Mieliśmy zdecydowanie mniej okazji do spotkań. Zwłaszcza po śmierci żony Grzegorza. Rosiński to artysta, a Kasia była normalna (śmiech). I ogarniała za niego wiele spraw. Jeśli zaprosi się Grzegorza na weekend, to prawie na pewno zapomni, bo on zawsze buja w obłokach. Wszelkiego rodzaju imprezy czy spotkania organizowane były przez Kasię. Więc po jej śmierci urwał nam się kontakt, zarówno towarzyski, jak i zawodowy”

- tłumaczył Van Hamme Bartkowi Przybyszewskiemu. Ale rysownik i scenarzysta spotkali się w 2014 roku na Międzynarodowym Festiwalu Komiksu i Gier w Łodzi.

Oprócz komiksów Rosiński maluje także portrety, akty, pejzaże i sceny batalistyczne Często tworzy obrazy związane ze swoimi komiksami, zaprojektował także znaczki pocztowe upamiętniające epizod z bitwy o Ardeny. Chociaż dla wielbicieli komiksów jest przede wszystkim twórcą Thorgala.

Korzystałam z artykułu Bartka Przybyszewskiego: „Droga do Thorgala. Jak Grzegorz Rosiński i Jean Van Hamme odmienili historię europejskiego komiksu.

Dorota Kowalska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.