To gra o sztuczne zaniżenie długu publicznego [rozmowa]

Czytaj dalej
Fot. Andrzej Zgiet

To gra o sztuczne zaniżenie długu publicznego [rozmowa]

Rozmowa "Gazety Pomorskiej" z dr. hab. Marcinem Kalinowskim, ekonomistą, profesorem Wyższej Szkoły Bankowej w Gdańsku, o zamachu na OFE.

Kolejny rząd szykuje skok na fundusze emerytalne?
Rzeczywiście wydaje się, że faktycznym celem zmian, które w tej chwili są proponowane, jest po prostu obniżenie długu publicznego, a w dalszym kroku umożliwienie zaciągania kolejnych zobowiązań przez Skarb Państwa. Przypomnę tylko, że ten proceder demontażu OFE został zapoczątkowany już przez poprzednią władzę w 2013 roku, kiedy to większa część jednostek obligacyjnych została przekazana do ZUS. W tej chwili możemy mówić o przymiarkach do całkowitego zakończenia funkcjonowania otwartych funduszy emerytalnych.


J. Rostowski o propozycjach PiS ws. zmian w OFE: Woda sodowa uderzyła im do głowy

Platforma umorzyła obligacje państwowe. Teraz rząd PiS chce dotknąć wrażliwszej tkanki, bo akcji „żywych” przedsiębiorstw. Czy aby przy okazji nie zafunduje nam porządnego bólu głowy?
Z wypowiedzi wicepremiera Morawieckiego wynika, że nie ma mowy o umarzaniu jednostek OFE, ale o częściowej zamianie akcji spółek zagranicznych na polskie. Właśnie na to ma być przeznaczone około 35 miliardów złotych z OFE - czyli ta część środków, która ma zasilić Fundusz Rezerw Demograficznych.

Wicepremier Morawiecki przekonuje, że to będzie inwestycja w rozwój polskiej gospodarki.
Rozwój gospodarczy nie przyspieszy od inwestowania w już wyemitowane akcje polskich spółek. Co najwyżej może uda się pobudzić koniunkturę na rynku kapitałowym - wszak pojawią się na nim niemałe środki, a przez to ceny akcji rodzimych spółek pewnie by podskoczyły. Ale jak rozumiem, nie taki jest cel rządowej propozycji. Widziałbym pewne rozwiązanie we wprowadzeniu zakazu wykupywania akcji już wyemitowanych - tylko wtedy środki z Funduszu Rezerwy Demograficznej będą miały szansę być realnie zainwestowane w rozwój. Tyle że o takim zakazie w propozycji rządowej nie ma mowy.

A, Pana zdaniem, to w ogóle dobry pomysł, by środki emerytalne wykorzystywane były do stymulowania rozwoju gospodarczego? Wszak nie mamy szybów naftowych, jak Norwegia, z których przychody zasilałyby nasze konta emerytalne.
W każdej długoterminowej inwestycji kluczową kwestią jest dywersyfikacja. Dzięki temu niwelujemy ryzyko. Innymi słowy, chodzi o to, by zainwestować pieniądze w różnych miejscach, tak by w razie kryzysu nie stracić wszystkiego. Stąd właśnie dla bezpieczeństwa przyszłych emerytów gromadzone środki powinny być dywersyfi-kowane pomiędzy rynkami, a nie „ładowane” wyłącznie w nasz, polski. W jakiej proporcji pieniądze powinny być inwestowane w spółki zagraniczne - to już kwestia do odrębnej dyskusji.


M. Morawiecki: Pieniądze z OFE chcemy przekazać Polakom. To nie nacjonalizacja

Rząd mówi też o przekształceniu OFE w towarzystwa inwestycyjne, ale przecież i dotąd fundusze inwestowały w akcje, obligacje itp. Co to więc zmieni, poza samą nazwą?
Nie zostało dotąd powiedziane, czy te środki, które zostały dotąd zgromadzone w ramach drugiego filaru, zostaną przekazane do wspomnianych towarzystw w takiej samej proporcji, jak dziś są zaksięgowane na kontach poszczególnych uczestników. To kwestia niewyjaśniona. Niemniej cała ta inicjatywa zdaje się głównie dążyć do demontażu obecnego systemu. Właściwa gra toczy się jednak o sztuczne obniżenie poziomu zadłużenia Polski - wyprowadzenie funduszy emerytalnych ze sfery długu publicznego, a przez to obniżenie wskaźnika długu publicznego do PKB o dwa punkty procentowe. To zaś otworzy drogę do zapożyczenia się Skarbu Państwa w większym stopniu.

To gra o sztuczne zaniżenie długu publicznego [rozmowa]
Marcin Kalinowski: - To przymiarka do końca OFE.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.