Pięciu z Zofiówki. Górnicy mieli marzenia, swoje plany. Los je zniweczył

Czytaj dalej
Fot. Jacek Drost
Bartosz Wojsa

Pięciu z Zofiówki. Górnicy mieli marzenia, swoje plany. Los je zniweczył

Bartosz Wojsa

Marcin lubił wypady z przyjaciółmi, Piotr kochał spacerować, Łukasz był fanem piłki nożnej, a Przemek sam próbował sił w tym sporcie. W końcu Michał, który był zapalonym biegaczem. Wszyscy mieli pasje, marzenia, kochające rodziny. Ich plany zniweczył wstrząs w kopalni Zofiówka. Oto pięciu górników, którzy zginęli pod ziemią w tym tragicznym wypadku.

Mieszkańcy Jastrzębia-Zdroju przez jedenaście dni, gdy trwała akcja ratownicza w kopalni Zofiówka, przychodzili przed kopalnię, by pomodlić się i zapalić znicze. Dla nich górnicy, którzy zginęli w tym tragicznym zdarzeniu, byli nie tylko pracownikami kopalni, ale przede wszystkim przyjaciółmi, braćmi, ojcami, mężami, synami. Ludźmi z krwi i kości, którzy mają swoje pasje i marzenia. Niestety, los je wszystkie zniweczył. Pod ziemią zginęli: Marcin Balcerak, Piotr Królik, Przemysław Szczyrba, Łukasz Szweda, Michał Trusiewicz.

Przemysław Szczyrba
„Kochany braciszku, do końca mieliśmy nadzieję” - napisała na swoim Facebooku pani Joanna, siostra Przemka.

POGRZEB PRZEMYSŁAWA SZCZYRBY

Musi radzić sobie ze stratą ukochanego brata. Podobnie jak żona Helena, w której zakochał się jeszcze podczas studiów, oraz kilkuletni synek Jakub.

Przemek miał 38 lat i 10-letni stażu pracy w górnictwie. W kopalni Zofiówka pracował jako elektryk. Pochodził z Cieszyna, ale związany był także z Kaczycami. To właśnie tam stawiał pierwsze kroki w swojej sportowej karierze.

- Śmierć Przemka to ogromny szok dla społeczności naszego klubu - mówi Jarosław Kędzior, były prezes klubu GKS Morcinek Kaczyce, do którego należał także Przemek. Był aspirującym piłkarzem, w wolnym czasie uwielbiał grać w piłkę.

Jego pogrzeb odbył się wczoraj w kościele ewangelicko-augsburskim w Cieszynie.

- Przemek wyrósł na dobrego człowieka i nie jest to zwyczajowa formułka, jaką się wypowiada, kiedy o zmarłym trzeba mówić dobrze, bo inaczej nie wypada. On po prostu był dobrym człowiekiem, uczynnym, troskliwym, pracowitym. Dbał o swoją rodzinę, a syna wychowywał w duchu modlitwy - mówił ks. Dariusz Madzia, który prowadził nabożeństwo.

Przemek urodził się w Zebrzydowicach, wychowywał ze swoim rodzeństwem. To w Cieszynie skończył liceum zawodowe, ucząc się na kierunku elektryk. Potem studiował w Górnośląskiej Wyższej Szkole Zawodowej w Katowicach.

Łukasz Szweda
„W sobotę (5 maja) miałeś wyjechać i o godzinie 13 razem z nami ruszyć do Krakowa, by wspierać nasz kochany GKS. Niestety, gdy nam zatrzęsły się mieszkania, nikt z nas nie spodziewał się tak tragicznych skutków” - czytamy na Facebooku „GKS Jastrzębie - od kibiców dla kibiców”.

POGRZEB ŁUKASZA SZWEDY

Łukasz Szweda był w kopalni ślusarzem. Podobnie jak jego kolega Przemek, kochał piłkę nożną. Wolał jednak dopingować piłkarzy: był zapalonym kibicem drużyny piłkarskiej GKS Jastrzębie. „Śp. Tygrys” - taki baner zawisł przed kopalnią Zofiówka, kiedy okazało się, że to on zginął w wypadku. Koledzy tak właśnie na niego wołali - Tygrys, taki miał pseudonim. Na Łukasza przed bramą kopalni w feralny dzień wstrząsu czekała narzeczona Agnieszka. Mieli niedługo, bo we wrześniu, wziąć ślub. Chciała zabrać go na zbiórkę kibiców przed wyjazdem na mecz, ale Łukasz do niej nie wyszedł. Już wtedy wiedziała, że coś jest nie tak. Miał 29 lat i całe życie przed sobą. Był duszą towarzystwa, lubił mieć wokół siebie wielu ludzi. Zginął.

Michał Trusiewicz
Bieganie było jego wielką pasją. W internecie dzielił się ze znajomymi zdjęciami z różnych imprez biegowych, w których brał udział. Nie mógł usiedzieć w miejscu, chciał ciągle się ruszać. Mieszkał w Jastrzębiu-Zdroju, więc zapewne wielu ludzi mogło widywać go na biegowych trasach. Miał 38 lat, a od 11 lat był w szczęśliwym związku małżeńskim, miał kilkuletnią córeczkę. Kochał ją nad życie. Na Facebooku z głównego zdjęcia oboje patrzą w obiektyw aparatu: przytuleni, uśmiechnięci.

POGRZEB MICHAŁA TRUSIEWICZA - GÓRNIKA Z ZOFIÓWKI

Piotr Królik
W kopalni pełnił rolę strzałowego, a mieszkał na co dzień w Mszanie w powiecie wodzisławskim. Uwielbiał spacery po lesie i jazdę na rowerze.

Miał 34 lata, żonę i 8-letnią córeczkę, która chodzi teraz do pierwszej klasy szkoły podstawowej.

Rodzina, przyjaciele, koledzy z pracy, górnicy, ratownicy górniczy, poczty sztandarowe, władze samorządowe, przedstawiciele Jastrzębskiej Spółki Węglowej i mieszkańcy Mszany towarzyszyli w ostatniej drodze 34-letniemu górnikowi Piotrowi Królikowi, który tragicznie zginął w katastrofie w kopalni Zofiówka 5 maja. Pogrzeb odbył się w parafii św. Jerzego w Mszanie.

POGRZEB PIOTRA KRÓLIKA W MSZANIE

Marcin Balcerak
„Byłeś młody, chciałeś żyć, Bóg cię wezwał, musiałeś iść” - napisała wczoraj na Facebooku Marcina jego koleżanka Karolina. To życzenia z okazji urodzin, które obchodziłby wczoraj górnik, gdyby żył. Zginął w wieku 35 lat, nie skończywszy 36.

POGRZEB GÓRNIKA Z ZOFIÓWKI MARCINA BALCERAKA

Mieszkał w Bąkowie, gdzie kilka lat temu kupił dom. Znał się dobrze z kolegami z Zofiówki, przyjaźnił się między innymi z Mateuszem, który jako jeden z dwóch górników przeżył tragiczny wstrząs w kopalni.

Na początku marca wrzucali do internetu wspólne zdjęcia z wycieczki w Szczyrku, którą urządzili sobie z innymi górnikami i ich żonami z okazji Dnia Kobiet. Zresztą, chodzenie po górach miał we krwi, co widać na Facebooku.

- To był bardzo wesoły chłopak, lubił żartować. Każdy go lubił, zawsze można było na niego liczyć - mówi nam górnik, który z nim pracował. Ich paczka była zgrana, stąd te wycieczki. Ta w Szczyrku była tylko jedną z kolejnych, na których górnicy spędzali miło czas z przyjaciółmi. A Marcin lubił bawić się w gronie znajomych, miał ich wielu. Kiedy dział się dramat w kopalni, ci na bieżąco relacjonowali postępy w akcji ratowniczej na swoich profilach w mediach społecznościowych. Do końca wierzyli, że akcja zakończy się szczęśliwie. Marcin był lubiany, jak wszyscy górnicy, którzy zginęli pod ziemią w kopalni Zofiówka. W wyniku tragicznego wstrząsu pozostawił wielu kochających go ludzi. Przede wszystkim kilkuletnią córeczkę i żonę.

Współ.: J. Drost, A. Król, A. Biernat

Bartosz Wojsa

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.