Wspólne finanse nie powinny być tematem tabu

Czytaj dalej
Fot. 123RF
Gabriela Jelonek

Wspólne finanse nie powinny być tematem tabu

Gabriela Jelonek

Pieniądze i wspólny budżet to często temat trudny, a nawet temat tabu. Rozmowy o pieniądzach nie przychodzą nam tak łatwo jak inne. Kwestie finansowe, chcąc nie chcąc, zawsze będą miały wpływ na nasze relacje w związku. Jak nimi gospodarować, aby mieć dobrze poukładanie także życie rodzinne?

Psycholog prof. Katarzyna Popiołek podkreśla, że finanse to sfera, którą trzeba mieć uporządkowaną, aby relacje w związku były zdrowe. Według danych GUS z 2018 roku w pierwszej piątce przyczyn rozwodów w Polsce jest nieporozumienie z powodu finansów.
 
Dlaczego pieniądze to drażliwy temat?

- To nie pieniądze same w sobie są problemem, a nasze podejście do nich, waga, jaką im nadajemy w naszym związku. Podstawowe znaczenie ma tu jakość wzajemnych relacji – podkreśla prof. Popiołek. - Każdy z nas, poprzez wychowanie, ma w głowie pewien utarty sposób postępowania w tej kwestii. Najważniejsze jest, by nie narzucać go partnerowi, lecz wypracować własne ustalenia dotyczące pieniędzy, stworzyć wspólny model zarządzania finansami - mówi.
 
Jak znaleźć równowagę?
 
Jeśli osią związku i głównym powodem nieporozumień są pieniądze, to nie wróży dobrze na przyszłość. Według psycholog oznacza to, że nasza wzajemna więź słabnie, ważniejsze od uczuć stają się pieniądze. Może to być także efektem przemocy ekonomicznej przejawianej przez któregoś z partnerów.

- Wspólne rozliczenia są podstawą do prowadzenia rozmów. Nie wystarczy powiedzieć „za dużo wydajesz na buty” albo „twoje hobby jest za drogie”. Nie mamy prawa ograniczać ekonomicznie jednej ze stron, bagatelizując jej potrzeby. Zawsze trzeba o tym porozmawiać, próbować dowiedzieć się i zrozumieć, dlaczego akurat ta właśnie potrzeba jest konieczna do zrealizowania. Planując wydatki, łatwo będzie można stwierdzić, czy na coś nas stać w danym miesiącu

– tłumaczy prof. Katarzyna Popiołek.
 
Utarte tradycje

Prof. Popiołek nie ma wątpliwości, że planując wspólne zamieszkanie czy zakładając rodzinę, partnerzy muszą porozmawiać o kwestiach związanych z pieniędzmi. Wchodząc w związek, powinniśmy znać i akceptować zachowania finansowe partnera. Warto też wiedzieć się, czy w sytuacji, kiedy konieczne będzie zaciśnięcie pasa, obie strony są w stanie z czegoś zrezygnować. Warto rozważyć temat wspólnych i oddzielnych kont, a czasem, w przypadku ślubu także intercyzy.

Zgodnie z Kodeksem rodzinnym i opiekuńczym małżonkowie są objęci ustawową wspólnotą majątkową. Wszystko, co zgromadzili do dnia ślubu jest majątkiem oddzielnym, natomiast po ślubie pracują już na „wspólny rachunek”.

Intercyza bywa społecznie stygmatyzowana i uważana za przejaw niechęci do „całkowitego” wejścia w związek małżeński. Tymczasem podpisują ją zazwyczaj osoby prowadzące własne firmy. W razie niepowodzenia w biznesie, konsekwencje finansowe będzie ponosił tylko dany współmałżonek.

- Zabezpieczenie finansowe to ważna sprawa i trzeba to wspólnie ustalić tak, by partnerka/parter nie poczuł się zagrożony, omawiać podobnie jak inne kwestie, takie jak chęć posiadania potomstwa, czy wizję dalszego wspólnego życia

– zaznacza prof. Popiołek. Są też minusy podpisania takiego dokumentu: małżonkowie objęci intercyzą tracą prawo do wspólnego rozliczania podatku dochodowego.
 
Gdy jeden z partnerów przesadza
 
Problem zaczyna się wtedy, gdy któryś z partnerów zaczyna być upokarzany z powodu pieniędzy.

- Gdy jedna osoba siłą ogranicza ekonomicznie drugą, wydziela pieniądze, decyduje, co i kiedy wolno jej kupić, stale krytykuje nawet drobne wydatki, mamy do czynienia z przemocą ekonomiczną. Takie okazywanie wyższości, uzurpowanie władzy ma charakter patologiczny. W zdrowej relacji gdy np.: kobieta kupi drogą sukienkę, a partner widzi w tym pewną rozrzutność, nie wszczyna wrzasku i kłótni. Nie wpędza jej w poczucie winy. Zamiast tego wspólnie siadają do stołu i zastanawiają się, obliczają, na co ich naprawdę w obecnej sytuacji stać, jak trochę zaoszczędzić, jak gospodarować, by móc np. wyjechać na wspólne wakacje – tłumaczy prof. Katarzyna Popiołek.

Z przemocą ekonomiczną wiąże się przemoc psychiczna. Jedna z osób, która chce zdominować drugą, sprawia, że zarabiający mniej czuje się gorszy. W retoryce często pojawia się określenie „darmozjada” i tego, który „zarabia na wszystkich”.
 
Finanse osób starszych
 
Niestety, ofiarami przemocy ekonomicznej w Polsce coraz częściej są osoby starsze. Dotyczy to głównie sytuacji, gdy dorosłe dzieci nie potrafią uświadomić sobie tego, że pieniądze rodziców czy dziadków nie są ich.

- To objaw niedojrzałości. Dorosłe osoby czują się nadal upoważnione do korzystania z pieniędzy opiekunów tak jak w dzieciństwie czy okresie dorastania, traktując to w dodatku jako obowiązek z ich strony. Żyjąc pod jednym dachem możemy mieć wspólny budżet, ale to nie może oznaczać zabierania starym rodzicom całej emerytury na potrzeby domu, bo po co im pieniądze...  – mówi prof. Popiołek.

Przytacza też historię starszej pani mieszkającej razem z dziećmi, która chciała wyprawić sobie imieniny i odpowiednio się ubrać na tę okazję. W odpowiedzi usłyszała, że jest stara, więc nie potrzebuje nowej sukienki, a znajomi są nudni i nie ma ich po co zapraszać.

- To przykre. Nikt nie ma prawa tak mówić i ograniczać w ten sposób osoby starszej. Nowa sukienka? Proszę bardzo, starsza Pani też ma swoje potrzeby, chce wyglądać ładnie i czuć się wyjątkowo. Także powinna spotykać się z przyjaciółmi. Ma do tego prawo – podkreśla psycholog.

Jak uczyć dzieci finansów?

Podejścia do pieniądza uczymy się od małego. Najpierw przez obserwację, później przez próbę gospodarowania pierwszym kieszonkowym.

- Warto uczyć dzieci, co można zrobić z pieniędzmi. Sposobem może być podzielenie kieszonkowego na części, a nie przeznaczanie wszystkiego na jedną rzecz. Można powiedzieć dziecku, że np.: za część może kupić zabawkę, za inną kwotę kupić słodycze i przeznaczyć na spotkanie z koleżankami czy kolegami, a część przekazać na akcję charytatywną, których mnóstwo jest w przedszkolach i szkołach. Ważne, aby dziecko mogło samo zadecydować, czy chce daną akcję wesprzeć i w jaki sposób

– tłumaczy psycholog.

Ważne jest jednak, żeby nie przerzucać na dziecko ciężaru finansowego. W sklepach czasem słyszy się, że „mamusia tego nie kupi, bo nie ma pieniędzy”. Jeśli jest to dla dziecka jedyne wytłumaczenie, może to prowadzić do poczucia bycia gorszym. Szczególnie, gdy wszyscy jego rówieśnicy coś znają lub mają.

Idąc na zakupy, warto umawiać się z dzieckiem, co i kiedy oraz za ile możemy kupić. Czasami nawet nie warto mówić dziecku o chwilowych kłopotach finansowych, aby nie traciło poczucia bezpieczeństwo i stabilności.

- Grunt to pokazać mu możliwości, powiedzieć, że coś możemy kupić innym razem, zarówno jeśli korzystamy ze skarbonki dziecka, jak i gdy kupujemy mu coś sami – tłumaczy prof. Popiołek.

Gabriela Jelonek

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.