Wycofanie sprzedaży leków ze sklepów i stacji benzynowych ma zmniejszyć ryzyko zatruć

Czytaj dalej
Fot. 123 rf
Natalia Dyjas-Szatkowska

Wycofanie sprzedaży leków ze sklepów i stacji benzynowych ma zmniejszyć ryzyko zatruć

Natalia Dyjas-Szatkowska

Czy medykamenty powinny oferować tylko apteki? Koniec sprzedaży medykamentów w kioskach i sklepach. Czy to dobre posunięcie?

Ryszard Kiedrowski, prezes Lubuskiej Okręgowej Izby Aptekarskiej: TAK Dobro i zdrowie pacjenta jest dla nas najważniejsze

Czy wycofanie leków z małych sklepików i stacji benzynowych ma według Pana sens?
Oczywiście, naszym sztandarowym zadaniem, jako Lubuskiej Okręgowej Izby Aptekarskiej, jest dbanie o dobro pacjenta. Dlatego postulujemy, by sprzedaż leków z takich miejsc została wycofana. Podkreślam: lek powinien być sprzedawany tylko w aptece.

Dlaczego?
Bo w sklepie czy na stacji paliw pacjent nie dowie się czegoś więcej o danym leku, nie dostanie szczegółowej informacji, czy dany specyfik jest dla niego odpowiedni. Nazwy handlowe leków są różne i zdarza się, że pacjent bierze ten sam lek z kilku różnych firm i niebezpiecznie kumuluje dawki, które zagrażają jego zdrowiu i życiu.

Czyli najważniejsza jest rozmowa z aptekarzem, który wyjaśni, jak leki powinny być przyjmowane?
Dokładnie. Chcemy też stworzyć dla pacjentów program kompleksowej opieki farmaceutycznej. To jest drugie nasze zadanie: pacjent będzie solidnie informowany o wszystkich zagrożeniach, o sposobie przyjmowania leku, o tych których brać nie może, a także o interakcjach konkretnych specyfików. W tym celu chcemy stworzyć specyficzny trójkąt relacji: pacjent – lekarz – aptekarz. Program ten będzie ogólnopolski, wykorzystamy w nim swoją szczegółową wiedzę.

Czy są pacjenci, którzy przez zakup leku poza apteką mieli problemy zdrowotne?
Zastraszające liczby pacjentów trafiają do szpitali z powodu zatruć, które wynikają z nieprawidłowego przyjmowania leków. Bo często pacjenci, idąc do lekarza, nie mówią, że biorą jeszcze jakieś dodatkowe leki. Są to potem potężne środki, które państwo musi wydać, by przywrócić zdrowie pacjenta do pierwotnego stanu. A można tego uniknąć, sprzedając lek w aptece.

Henryk Holka prowadzi kiosk na Wieprzycach w Gorzowie - NIE: wszyscy mają dobry dostęp do aptek, a leki są potrzebne
Jest pomysł, by leki sprzedawane były tylko w aptekach. To dobry pomysł?
Absolutnie nie. Ostatnio coraz częściej zaskakują mnie rządowe pomysły... Ale do sedna: w moim kiosku dostępne są leki, jak ja to nazywam, pierwszej pomocy. I_jest na nie zapotrzebowanie. Nie rozumiem, po co zakazywać takiej sprzedaży, jeżeli leki pochodzą z pewnego źródła, są dobrze przechowywane i mają odpowiednią datę ważności.

Mówi Pan tak dlatego, że dla Pana jest to zarobek?
Niekoniecznie. Jeśli wszedł-by ten zakaz, to nie mógłbym powiedzieć, że byłbym przez to jakoś szczególnie stratny.

Jakie leki można dostać w Pana kiosku?
Przede wszystkim są to tabletki przeciwbólowe. I one kupowane są najczęściej. Szczególnie przy takiej pogodzie, jak teraz, gdy zmieniające się ciśnienie daje się niektórym we znaki. Ale oprócz tego sprzedaję też pastylki na gardło oraz tabletki na problemy z żołądkiem, czy też trawieniem. A wiadomo, różnie się zdarza i nigdy nie wiemy, co nam się może przytrafić (śmiech). Dodatkowo mam też bandaż i plaster.

Osoby, które przychodzą do Pana po leki, mieszkają w sąsiedztwie, czy raczej trafiają do Pana przypadkiem?
I tak, i tak. Ale osoby z tej części miasta wiedzą, że u mnie takie doraźne lekarstwa dostaną. A jest to im bardzo potrzebne. Nie ma tutaj w okolicy żadnej apteki. Najbliższa jest kilka przystanków dalej. A to jest już sporym problemem. Mój kiosk otwarty jest przez cały tydzień. Apteki czynne w niedzielę są w centrum miasta. To pół godziny drogi stąd. Podobnie jest w mniejszych miejscowościach, gdzie aptek nie ma w ogóle. Jaki więc sens ma ten zakaz? Trudno to zrozumieć.

Koniec sprzedaży medykamentów w kioskach i sklepach. Czy to dobre posunięcie?

Beata Stańczak z Górzycy, pracuje za granicą

Sara Banaś, studentka z Nowej Soli

Tadeusz Smykowski, adwokat z Zielonej Góry

Nina Bortnik, mieszkanka Zielonej Góry

Maria Bielecka, gospodyni domowa z Żar

Teresa Maj z Kostrzyna, pracownica firmy PKP Cargo

Autorzy: Natalia Dyjas, Sandra Soczewa

Natalia Dyjas-Szatkowska

Dzień dobry! Nazywam się Natalia Dyjas-Szatkowska i jestem rodowitą zielonogórzanką. Pracuję w "Gazecie Lubuskiej" od 2016 roku. I choć z wykształcenia jestem filologiem polskim i teatrologiem, to swoją pracę zawodową związałam właśnie z mediami. 


W obszarze moich działań znajdują się: 



  • problemy i sprawy Zielonej Góry,

  • kwestie, które poruszają mieszkańców powiatu zielonogórskiego.


Ważne są dla mnie codzienne problemy mieszkańcówsprawy społeczne i kulturalne naszego regionu. Nie jest mi obojętny los zwierzaków i często piszę o nich na naszych łamach. Lubię spotkania z ludźmi i to właśnie nasi Czytelnicy są dla mnie wielką inspiracją. To oni podpowiadają, czym warto się zająć, co ich boli, denerwuje, ale i cieszy. 


Zawsze lubiłam rozmawiać z ludźmi. Jako osoba, która pracowała z nimi podczas organizacji różnych wydarzeń kulturalnych i festiwali, zrozumiałam, że to właśnie człowiek i jego historia są dla mnie najważniejsze. To więc chyba nie przypadek, że zaczęłam pracę w dziennikarstwie... 


W wolnych chwilach (jeśli jakaś się znajdzie... :)) nałogowo pochłaniam książki (kryminałom mówię nie, ale mocno kibicuję nowej, polskiej prozie) i z aparatem poznaję nasze piękne województwo lubuskie. Chętnie dzielę się urodą regionu na łamach "Gazety Lubuskiej" i portalu "Nasze Miasto". Nie boję się też pokazywać, co jeszcze mogłoby się tutaj zmienić. I to właśnie przynosi mi największą satysfakcję w pracy. Gdy uda się choć trochę ulepszyć otaczającą nas rzeczywistość. 


Czy w Twojej okolicy dzieje się coś ważnego? Masz sprawę, która Twoim zdaniem powinna zostać opisana w naszej gazecie? A może masz jakiś kłopot, który należy rozwiązać? Śmiało! Skontaktuj się ze mną, postaram się zająć danym tematem.


Kontakt do mnie: natalia.dyjas@polskapress.pl


Telefon: 68 324 88 44 lub: 510 026 978.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.