Z archiwum Dziennika Zachodniego: oto reklamy prasowe sprzed 50 lat. Podobają Wam się?

Czytaj dalej
Dorota Niećko

Z archiwum Dziennika Zachodniego: oto reklamy prasowe sprzed 50 lat. Podobają Wam się?

Dorota Niećko

Syrena na raty, Zastavy i Junaki, globulki Zet za 2,10 zł, które można było kupić nawet w kioskach Ruchu; kosze do noszenia dzieci za 270 złotych i trzcino-drewniano-gipsowe domki kempingowe. A, i jeszcze namioty za 8,5 tysiąca złotych: zobaczcie, co i jak reklamowano latem 1965 roku, czyli 50 lat temu. Oto reklamy z archiwalnych wydań Dziennika Zachodniego z wakacji AD 1965.

Latem 1965 roku w Ustroniu rozpoczęła się budowa kolejki na Czantorię, pierwszego takiego wyciągu w Polsce, wzorowanego zresztą na kolejkach alpejskich. Dziennik Zachodni donosił też, że poprawia się komunikacja autobusowa między beskidzkimi miejscowościami. Początek wakacji był chłodny i burzowy. Po 8 lipca 1965 turyści w końcu ujrzeli słońce: zaludniły się deptaki i baseny Wisły, Ustronia, Szczyrku. M.in. kolonistami, którym reporterzy Dziennika Zachodniego towarzyszyli w Wiśle-Głębcach.

Choć na łamach gazety królowało lato i wakacje, a nawet wakacyjna moda, to na stronach z ogłoszeniami próżno było szukać anonsów biur podróży czy pensjonatów. Wakacyjnych reklam było niewiele. Wyjątkiem były reklamy zakładów gastronomicznych w Skoczowie czy wakacyjna giełda, na której prezentowana była odzież sportowa albo stroje plażowe. Prezentowana, zatem nie wiadomo nawet, czy tak potrzebne latem stroje można było kupić. Można było za to kupić... 12-osobowy namiot brezentowy z drewnianymi stelażami za, bagatela, 8,5 tysiąca złotych. Albo mniejszy, 4-osobowy, za to z materiałów importowanych. A nawet ortalionowy śpiwór.

Sklepy MHD rozpoczęły w wakacje sprzedaż przyborów szkolnych, które, jak informowali Czytelnicy, były w Katowicach towarem deficytowym! Szczególnie - 16-kartkowe zeszyty. W MHD można było za to kupić tornistry z dermy i igielitu.

Jeśli zaś już ktoś miał brezentowy namiot i ortalionowy śpiwór, to do wyjazdu na wczasy do szczęścia brakowało mu tylko... samochodu. W sierpniu 1965 roku można było, owszem, kupić syrenkę. Na jakich zasadach? 7 proc. wartości samochodu należało wpłacić w gotówce, a resztę spłacić w 36 ratach. Plus obowiązkowe ubezpieczenie PZU.

A na koniec? Kiedy była już syrena, był ciężki namiot, śpiwór i dobre towarzystwo, i kiedy mieszkańcy Śląska obierali kierunek na Beskidy, przed wyjazdem mogli zaopatrzyć się jeszcze w... globulki Zet, szeroko wówczas reklamowany środek antykoncepcyjny. Tani - bo kosztował 2,10 zł, i łatwo dostępny - bo nawet w kioskach Ruchu. Skuteczny? Skok demograficzny z lat 60. raczej temu przeczy (w razie czego, reklamowano także specjalne kosze do noszenia dzieci, które montowało się przy wózkach. Cena: 270 złotych). Ale takich reklam dzisiaj w prasie już nie zobaczymy.

Dorota Niećko

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.