Z gwizdkiem na mistrzostwa

Czytaj dalej
Fot. Krzysztof Szymmczak
Jakub Kłyszejko

Z gwizdkiem na mistrzostwa

Jakub Kłyszejko

- Największe wrażenie zrobił na mnie Zlatan Ibrahimović - przyznał Paweł Raczkowski, jeden z naszych czołowych sędziów międzynarodowych, który szykuje się do wyjazdu na mistrzostwa Europy.

Jak rozpoczęła się pana przygoda z sędziowaniem?
Zaczynałem w 2001 roku, kiedy miałem 17 lat. To było tak naprawdę przedłużenie kariery i marzenia o tym, że w piłce nożnej można w jakiś sposób zaistnieć. Najtrudniejsze było dla mnie przestawienie się na inny biegun, przejście jakby ,,na stronę zła”, czyli sędziów, którzy zawsze w mniemaniu piłkarzy są po drugiej stronie.

Czy pamięta pan pierwszy mecz po "drugiej stronie"?
Oczywiście. Byłem asystentem w lidze juniorów. Zresztą wszystkie swoje pierwsze razy dobrze się pamięta.

Podziela pan opinię, że sędzia piłkarski to jeden z najtrudniejszych i najbardziej niewdzięcznych zawodów?
Ja wiem, czy najtrudniejszy? Myślę, że nie. Wiąże się z olbrzymią odpowiedzialnością, ale my nie decydujemy o życiu człowieka. Są takie zawody, które mają na to wpływ i je uważam za najważniejsze. Oczywiście jest olbrzymia presja, trzeba nauczyć się z nią żyć i radzić sobie. To trudne, ale sprawia ogromną radość, że można być uczestnikiem wielkich wydarzeń.

Najtrudniejsze było przestawienie się na inny biegun, przejście jakby "na stronę zła"

Najtrudniejszy mecz w karierze?
Trudno jednoznacznie odpowiedzieć. W każdym meczu, nawet wydawałoby się najłatwiejszym, zdarzają się kontrowersyjne sytuacje. Podchodzimy do nich w ten sposób, że po prostu analizujemy je, jedziemy dalej i staramy się nie popełniać tych samych błędów. Jednak najważniejszy mecz dopiero przede mną.

Której drużynie ekstraklasy sędziuje się najtrudniej, jaki zawodnik sprawia najwięcej problemów?
Nie mam wytypowanych piłkarzy, z którymi źle mi się współpracuje, ani też najgorszej drużyny. Spotykamy się na tyle często, że znamy się wszyscy doskonale. Uważam, że atmosfera między sędziami a piłkarzami w ekstraklasie jest zupełnie dobra. Oni znają coraz lepiej przepisy, coraz więcej rozumieją. Pomagamy sobie też na boisku, podpowiadamy. Staram się dużo z nimi rozmawiać. Wiem, że zawodnicy to lubią. Nam też się wtedy łatwiej pracuje.

Najbardziej znany piłkarz, któremu miał pan przyjemność sędziować?
Największe wrażenie zrobił na mnie Zlatan Ibrahimović. Było to podczas meczu Ligi Mistrzów Paris Saint Germain - Dynamo Kijów. Gracz przekosmiczny, który ma przyklejoną piłkę do nogi i jest w stanie w każdym momencie zrobić z nią wszystko. Wydaje mi się, że potrafiliśmy do niego dotrzeć na boisku i tak jak my byliśmy pod wrażeniem jego gry, tak samo on w żaden sposób nie kwestionował naszych decyzji i współpraca wyglądała bardzo dobrze. Po meczu przybiliśmy piątkę i wszyscy byli zadowoleni.

Na jakim stadionie publiczność wywiera największą presję?
Publiczność wpływa tylko i wyłącznie mobilizująco. Kiedy jest doping, pełny stadion, to dopełnienie wszystkiego. Piłka nożna bez kibiców jest słaba. Najgorzej sędziuje się mecze przy pustym stadionie. Parę razy miałem, niestety, okazję w czymś takim uczestniczyć. Fajnie, jeżeli doping jest przez cały czas, wtedy też koncentracja jest taka, że włącza się stoper i za chwilę sędzia techniczny pyta, ile doliczamy do pierwszej połowy. Jest to coś fantastycznego, móc być na wypełnionym po brzegi stadionie i razem z kibicami i piłkarzami czerpać z tego przyjemność.

Piłka nożna bez kibiców jest słaba. Najgorzej sędziuje się przy pustym stadionie

Jak pan zapatruje się na nowinki technologiczne, które coraz śmielej wchodzą do futbolu?
Jestem jak najbardziej za. Wszystko co może pomóc uniknąć błędów jest dobre, ale musi być wdrażane z głową. Nie wyobrażam sobie, żeby było tak jak jest, na przykład, w rugby, gdzie powtórkę ogląda cały stadion, a sędzia w tym momencie ma podjąć decyzję. Dobre rozwiązanie, za którym jestem, to umieszczenie sędziego poza stadionem w wozie transmisyjnym, który ma podgląd na to, co dzieje się na boisku i jest w stałym kontakcie radiowym z głównym, pomagając mu podjąć poprawne decyzje. Nie ma wtedy czasu na żaden mobbing ze strony zawodników ani ławki rezerwowych. Byłoby to najlepsze. Cieszę się, że na meczach we Francji będę miał pomoc, którą będzie goal-line. Niestety, oko ludzkie nie jest w stanie wszystkiego wychwycić, tym bardziej, że piłka leci z ogromną prędkością. Parę razy rozstrzygałem sytuację: wpadła czy nie? Do tej pory się nie pomyliłem. Nam zależy na tym, żeby nie podejmować złych decyzji. Jeżeli wszyscy widzą, bo jest taka możliwość, w telewizji, mają powtórki, to po co dalej brnąć w błędy? Jeżeli nie wpłynie to na atrakcyjność spotkania i nie będziemy musieli ich przerywać, to jestem jak najbardziej za tym. To XXI wiek i musimy iść do przodu.

Czy sędziował pan kiedyś lubuski mecz?
Tak. Miałem okazję prowadzić mecz GKP Gorzów z Sandecją Nowy Sącz w pierwszej lidze, skończyło się bodajże 1:1. Był to mój jedyny sezon w tej klasie. Pamiętam ten mecz dlatego, że dałem zawodnikowi Sandecji drugą żółtą kartkę. Były tylko dwie w meczu i akurat dostał je gracz z Nowego Sącza, który w wyniku faulu został zniesiony na noszach. Była to jedyna moja taka decyzja w życiu, kiedy dałem drugą żółtą kartkę, w konsekwencji czerwoną, zawodnikowi, który został zniesiony na noszach z boiska. Zdjęcie z tego meczu do tej pory jest na 90minut.pl.

Z czym kojarzy się panu województwo lubuskie?
Powiem szczerze, że dużo bardziej z żużlem niż z piłką nożną. Wiem, że macie najlepszą drużynę w Polsce w koszykówce, choć nie mam zbyt wiele czasu, aby śledzić inne dyscypliny.

Jakie są pana nadzieje i oczekiwania w związku z wyjazdem na Euro 2016?
Będę sędzią bramkowym a on nie wejdzie na boisko w przypadku kontuzji kolegi... Przede wszystkim tworzymy zespół i wszyscy startujemy z tego samego pułapu. Mam nadzieję, że każdym meczem będziemy potwierdzali to, że jesteśmy tam nieprzypadkowo, że pojechaliśmy zasłużenie. Chcemy pokazać, że jesteśmy gotowi na to, aby sędziować nie tylko jeden czy dwa mecze, ale żeby podjąć wyzwanie i móc zostać we Francji jak najdłużej.

Jakub Kłyszejko

Paweł Raczkowski ma 33 lata. Sędziował finał mistrzostw Europy do lat 17, mecze w Lidze Mistrzów, jest sędzią bramkowym w zespole Szymona Marciniaka i szykuje się do wyjazdu na mistrzostwa Europy. Ostatnio gościł w Drzonkowie podczas kursu dla arbitrów z Lubuskiego Kolegium Sędziów.

Jakub Kłyszejko

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.