Zamordował, bo nie miał na ratę

Czytaj dalej
Aldona Minorczyk

Zamordował, bo nie miał na ratę

Aldona Minorczyk

Kwiecień 2008 roku. Mieszkańcy domu przy ulicy Załęskiej 49 są w szoku. W sobotę przed południem doszło tam do brutalnego zabójstwa. Zwłoki 55-letniej pracownicy firmy pożyczkowej leżały w wannie całą dobę. Sprawca w tym czasie imprezował i ćpał za pieniądze znalezione w torebce ofiary. W ręce policji wpadł dzięki kolegom, których ruszyło sumienie i powiadomili policję o zbrodni.

21-letni Łukasz wziął kredyt firmie pożyczkowej i nie potrafił go spłacić. Wpadł na pomysł, by pozbyć się kłopotu... zabijając agentkę firmy. Z planów zwierzył się o trzy lata młodszemu koledze. Ten nie zrobił nic, by zbrodni zapobiec.

Łukasz zajmował mieszkanie dziadka, który jakiś czas temu wyjechał poza Śląsk. Od czasu do czasu wpadał w konflikt z prawem. Miał na koncie drobne kradzieże i handel narkotykami, od których zresztą jest uzależniony. Pożyczka nie była jedynym długiem. Tysiąc złotych zalegał także znajomemu, a ten mocno nalegał na zwrot gotówki.

W sobotę przed południem po ratę do Łukasza miała przyjść agentka. Przywitał ją na schodach, zaprosił do mieszkania i zaatakował. Bił czym popadło, w tym tłuczkiem do mięsa. Na koniec zadał kilkanaście ciosów nożem, po czym zwłoki, by nie zachlapać podłogi krwią, umieścił w wannie. Z tego samego powodu jeszcze przed przyjściem kobiety... zwinął i schował dywan.

– Kobieta miała przy sobie 2000 zł. Połowę tej kwoty zabójca oddał znajomemu, który wcześniej pożyczył mu pieniądze. Za resztę kupił amfetaminę i tabletki ekstazy. Ofierze zabrał także komórkę i kalkulator – opowiadał nam o przebiegu zabójstwa Jacek Pytel, rzecznik prasowy katowickiej policji.

W niedzielę na komisariat przyszło dwoje znajomych Łukasza. Stwierdzili, że odwiedzili go i w jego mieszkaniu zobaczyli zmasakrowane zwłoki. Funkcjonariusze natychmiast pojechali pod wskazany adres. Zabójca był razem z koleżanką. Kiedy policjanci zapukali do drzwi, wyskoczył przez okno. Teren był obstawiony, szybko go złapano. Przyznał się do zabójstwa. Wspólnikiem Łukasza był 18-letni chłopak. Policjanci ustalali wczoraj jego rolę. Mężczyźni w szczegółach opracowali nie tylko morderstwo, ale i zaplanowali pozbycie się ciała. Mieli je utopić w stawie lub wrzucić do studzienki kanalizacyjnej.

Łukasz P. w styczniu 2011 roku został skazany przez Sąd Okręgowy w Katowicach na 25 lat więzienia. Wraz z nim skazanych zostało czworo jego znajomych – troje na dwa lata i osiem miesięcy za nakłanianie i pomoc w dokonaniu tej zbrodni. Piąta oskarżona usłyszała wyrok 1,5 roku w zawieszeniu za niepowiadomienie o zabójstwie.

Magdalena Ch., Jakub W. i Bartosz P. Radzili, jak jej dokonać; obiecywali, że pomogą w ukryciu ciała.

Według ustaleń procesu, Magdalena Ch. nakłaniała Łukasza P. do zabójstwa i rozboju, radziła jak ma zabić i co później zrobić z ciałem. Ch. wysyłała mu też sms z pytaniem, czy już zabił agentkę. Bartosz P. miał radzić, co zrobić ze zwłokami i obiecał, że przyniesie worki foliowe. Jakub W., zapewnił Łukasza, że dostarczy samochód do przewiezienia zwłok i pomoże je ukryć. Pytał kolegę, czy zdobędzie pieniądze na narkotyki, wiedząc, że będzie się to wiązało z zabójstwem pracownicy firmy pożyczkowej.

Wyrok w zawieszeniu dostała tylko Monika M., która odpowiadała za niepowiadomienie organów ścigania o przestępstwie. W chwili dokonania zbrodni wszyscy późniejsi oskarżeni mieli od 18 do 23 lat.

W Katowicach to pierwsze tak brutalne zabójstwo agenta firmy, która udziela pożyczek w domach. W kraju były już podobne przypadki w Krakowie i Jeleniej Górze. W 2010 roku w Posadowie Adam K. zabił 45-letnią Bożenę S. Wcześniej chciał zwabić kogoś z firmy kurierskiej. Zrezygnował z tego pomysłu, bo wiedział, że przed południem potencjalna ofiara nie będzie miała większych pieniędzy. Adam K. spłacał pożyczkę, po raty przyjeżdżała Bożena S. Postanowił więc ją zamordować i okraść.

W sądzie zeznawał: – Uzależniłem się od gry na automatach. Wziąłem kilka kredytów i też je przegrałem. Potem kupował telefony w promocji "za złotówkę" i zanosił je do komisu. Udawał przed rodziną, że jedzie do Niemiec do pracy, a w tym czasie ukrywał się przed nią na działkach. Włamał się do podstawówki, z której kiedyś przynosił do domu dobre oceny i okradł szkolny sklepik. Włamał się też do baru.

Zdesperowany zadzwonił do pracownicy firmy pożyczkowej i umówił się z nią w pustym budynku w pobliżu parku. Wprowadził ją do kuchni i zaatakował siekierą. Ofierze zabrał 4 tys. zł.

Zabójstwa na terenie województwa śląskiego
(dane KWP w Katowicach)

Aldona Minorczyk

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.