ZIELONA GÓRA. Rodzice: - Trzy roczniki będą atakować klasy. Oddziałów musi być więcej... [ZDJĘCIA, WIDEO]

Czytaj dalej
Fot. Mariusz Kapała
Leszek Kalinowski

ZIELONA GÓRA. Rodzice: - Trzy roczniki będą atakować klasy. Oddziałów musi być więcej... [ZDJĘCIA, WIDEO]

Leszek Kalinowski

Rodzice uczniów ostatnich klas podstawówek i gimnazjów zebrali się w środę, by wybrać delegację, która wręczy petycję prezydentowi. Chodzi o ograniczoną liczbę klas w szkołach ponadpodstawowych.

- Jestem tu jako przewodniczący Rady Rodziców V LO i wiceprzewodniczący Forum Rad Rodziców - przedstawił się Zbigniew Krukowski. - Spotkaliśmy się tutaj nie po to, by się kłócić, ale wypracować postulaty i wybrać delegację, która będzie nas reprezentować w rozmowach z prezydentem miasta i urzędnikami.

Rodzice bowiem pytali, dlaczego na zebraniu nie ma przedstawicieli magistratu.

- Czujemy się oszukani. Najpierw mówiło się o 4,8 tysiącach miejsc w szkołach ponadpodstawowych - mówili rodzice. - Co takiego się stało, że nagle ta liczba się zmieniła? Przecież my i nasze dzieci dostaliśmy inne informacje podczas dni otwartych...

Zebrani podkreślali, że są zaniepokojeni. Bo mniejsza liczba klas oznacza, że będzie się trudniej do nich dostać. A nikt nie zabroni młodzieży spoza miasta składać do szkół w Zielonej Górze podań o przyjęcie. Liczyć się będą oceny i wyniki egzaminów.

- Mówimy o podwójnym naborze, a powinniśmy mówić o potrójnym - zauważyła jedna z mam. - Przecież nasze dzieci poszły do SP jako sześciolatki razem z siedmiolatkami. Teraz mają 14 lat i nie wiedzą, kim zostaną w przyszłości. Dlatego, by mieć czas na zastanowienie się, wybierają licea. A jak się nie dostaną, mają iść do zawodówek?

- Moja córka choruje na zapalenie stawów. Jeśli się nie dostanie do LO, to do jakiej szkoły branżowej powinna iść? - pytała inna mama.

Rodzice podkreślali, że absolwentów szkół podstawowych i gimnazjalnych w tym roku w mieście będzie 2.819. Zważywszy na to, że w wielu szkołach ponadpodstawowych prawie połowę stanowią dzieci spoza miasta, tych miejsc powinno być prawie dwa razy więcej.

- W poprzednich latach absolwentów było 1,3 tys., a miejsc dwa razy więcej. Dlaczego teraz tak być nie może - zauważył jeden z ojców gimnazjalisty.

- Nam nie chodzi o to, by nasze dzieci miały lepiej, choć znalazły się w trudnej sytuacji, wywołanej przez reformę oświaty - to kolejny głos z sali. - Chodzi nam o to, by nie miały gorzej niż uczniowie rok temu.

Inne obawy rodziców dotyczą średniej ocen. W Zielonej Górze trudniej zdobyć lepsze stopnie niż w mniejszych miejscowościach. A one także będą miały znaczenie przy naborze.

- Prezydent mówi, że zapewni zielonogórskim dzieciom miejsca w szkołach. Ale jakich? Branżowych? To nie o to chodzi - denerwowali się rodzice.

Zebrani dyskutowali, że skoro problemem są pieniądze, to miasto powinno ściągnąć subwencję na ucznia z gmin, z których uczniowie przychodzą do Zielonej Góry się uczyć.

Rodzice wybrali spośród siebie delegację, która będzie z władzami negocjować, by oddziałów było więcej. A jeśli rozmowy nie przyniosą skutku? Niektórzy proponują: zbiorowy pozew do sądu, referendum w sprawie odwołania prezydenta...

- Najnowsza informacja jest taka, że miejsc ma być 3.300 - mówił Z. Krukowski. - Jest więc postęp, bo wczoraj mówiło się o 2.845. Ale to wciąż za mało.

O tym, że trzeba działać i to szybko mówił też przedstawiciel rodziców i przewodniczący rady miasta Piotr Barczak.

- Jeśli zaplanowaliśmy taką liczbę miejsc, to w niej nie ma szkół, dla których organem prowadzącym nie jest miasto - mówi dyrektor departamentu edukacji i spraw społecznych Wioleta Haręźlak. - A przecież mamy w mieście Liceum Plastyczne, Katolickie LO, Europejskie LO, powstaje nowa szkoła Salomon. Jest też Zespół Szkół Zawodowych PBO, który planuje uruchomić 11 klas pierwszych.

Dyrektor departamentu podkreśla, że ustalając liczbę oddziałów, miasto bierze pod uwagę bazę oraz możliwości kadrowe.

- To jest plan, ale czy on był właściwy, okaże się po naborze. Tak jest co roku. Tak będzie i teraz - dodaje W. Haręźlak. - Po naradzie z dyrektorami szkół, zrobimy odpowiednie przesunięcia.

W środę list do rodziców i nauczycieli ogłosił Janusz Kubicki. Czytamy w nim m.in. „Jako prezydent muszę przygotować nasze miasto do tego, co się zdarzy (podwójny nabór - dop. red.). W Zielonej Górze jest obecnie 2.800 absolwentów klas VIII i kl. III gimnazjum. W trosce o ich dalszą edukację przygotowano ponad 3.300 miejsc w różnych typach szkół. To o 32 oddziały więcej niż w poprzednim roku. Spełniam w ten sposób ustawowy obowiązek, zapewnienia wszystkim dzieciom mieszkańców miasta miejsca w szkole. (…) Przyjmę też grupę uczniów z innych powiatów. Jeżeli będzie taka potrzeba, to zostaną dla zielonogórzan utworzone dodatkowe klasy (…). Miasto co roku dofinansowuje budżet oświaty kwotą ponad 150 mln zł, gdyż subwencja przekazywana przez MEN nie pokrywa połowy kosztów. Wielu polityków i wiele mediów często w takich sytuacjach stara się wywołać psychozę strachu i niepewności, próbując zbić w ten sposób, w ich mniemaniu, wyborczy kapitał, tylko czemu tym razem strasząc dzieci i rodziców? To jest bez sensu! Dla żadnego zielonogórskiego dziecka nie zabraknie miejsca. Jak Państwo wiedzą dotrzymuję słowa i tym razem tak się stanie”.

Leszek Kalinowski

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.