Zniszczone, przeciekające i z kłębami dymu. Takie samochody jeżdżą po ulicach Poznania. "Mamy dużo pracy na lata" - mówi policja

Czytaj dalej
Fot. Policja
Norbert Kowalski

Zniszczone, przeciekające i z kłębami dymu. Takie samochody jeżdżą po ulicach Poznania. "Mamy dużo pracy na lata" - mówi policja

Norbert Kowalski

Zostawiają za sobą kłęby czarnego dymu, są kompletnie zniszczone, wyciekają z nich płyny, a ich stan jest tak dramatyczny, że w ogóle nie powinny jeździć po ulicach. Tymczasem wciąż można je spotkać na ulicach Poznania. Stare samochody są jednak "wyłapywane" przez poznańskich policjantów, którzy codziennie, przy wykorzystaniu specjalistycznego wozu, kontrolują stan techniczny pojazdów. I przekonują, że pracy wystarczy im jeszcze co najmniej na kolejnych kilka lat.

– Nie ma miesiąca, w którym nie ujawnilibyśmy kilkudziesięciu pojazdów, które mocno nie domagają pod względem technicznym i musimy zatrzymać ich dowody rejestracyjne oraz skierować na dodatkowe badania techniczne - nie ukrywa Przemysław Kusik, naczelnik Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Miejskiej Policji w Poznaniu.

"Kopciuchy" na ulicach Poznania

Codziennie na ulicach Poznania poruszają się samochody, które nie spełniają norm i praktycznie są niesprawne. Za ich wyłapywanie odpowiadają policjanci z Ekipy Techniki Drogowej i Ekologii. To funkcjonariusze, którzy pracują w Wydziale Ruchu Drogowego Komendy Miejskiej Policji w Poznaniu. Aktualnie w zespole jest czterech specjalnie przeszkolonych policjantów, którzy mają do dyspozycji profesjonalny pojazd do badania emisji spalin i stanu technicznego samochodów.

– Biorąc pod uwagę liczbę aut zarejestrowanych w Poznaniu i powiecie, nie mówiąc o tych, które jeżdżą po mieście, a nie są tu zarejestrowane, to już teraz wiemy, że mamy wystarczająco dużo pracy na następne kilka lat. Dlatego też, we współpracy ze starostwem powiatowym, będziemy budowali drugi taki specjalistyczny pojazd. Jednak nawet dla tego drugiego pojazdu i zespołu policjantów, który będzie go obsługiwał, na pewno nie zabraknie pracy

- opowiada Przemysław Kusik.

Jednocześnie ma jednak nadzieję, że w ciągu najbliższych lat uda się zmniejszyć skalę tego zjawiska i problemu. – W sprowadzaniu aut pojawił się już trend mniejszej liczby starych Diesli. Niestety nadal kwitnie u nas „moda” na to, by nie naprawiać kosztownych elementów w starszych autach. Póki coś takiego będzie u nas funkcjonowało, to będziemy mieli co robić. Tych niesprawnych aut wciąż jest bowiem bardzo dużo. Nierzadko są to Diesle, które mają przejechane sporo ponad pół miliona kilometrów - zauważa Przemysław Kusik.

Kłęby czarnego dymu, brak lamp czy przeciekające auta

Policjanci, którzy kontrolują samochody poruszające się po powiecie poznańskim, przyznają, że wykrywają w nich bardzo dużo niesprawności.

– Te najbardziej „dokuczliwe” to oczywiście wszystkie „kopciuchy” na drogach. Czasami widać, że w momencie przyspieszenia za samochodem pojawia się duży czarny obłok. Wtedy gołym okiem można dostrzec, że z pojazdem coś jest nie tak, jak powinno i nawet nie trzeba używać do tego specjalistycznego sprzętu takiego jak dymomierz czy analizator spalin

- opowiada Przemysław Kusik.

A po chwili dodaje: – Wystarczy, że kilka takich aut w ciągu kilkunastu minut przejedzie np. Garbarami, gdzie jest gęsta i zwarta zabudowa po obu stronach ulicy i wszyscy, którzy tamtędy poruszają się pieszo czy rowerem muszą potem wdychać te spaliny. Staramy się na bieżąco kontrolować takie pojazdy i jest to naszym oczkiem w głowie.

Poza kontrolami dotyczącymi emisji spalin, policjanci badają też stan techniczny samochodu. - Podstawowe rzeczy do sprawdzenia to także elementy układu jezdnego. Kontrolujemy sprawność układu hamulcowego czy kierowniczego, sprawdzamy jak wygląda kwestia oświetlenia pojazdu. Czasami w pojazdach brakuje wręcz całych lamp. Mnóstwo aut porusza się też pomimo wycieku płynów eksploatacyjnych. I nie mówimy o tym, że komuś kapie skroplona woda z klimatyzacji, co świadczy o jej sprawności, ale o pojazdach, w których występuje stała nieszczelność i ścieka np. olej z silników - mówi Przemysław Kusik.

I dodaje:

– Takie samochody często poruszają się po wyremontowanych ulicach, gdzie jest np. położona nowa kostka brukowa. Wjeżdża takie auto i zanieczyszcza cały podjazd czy chodnik, nie mówiąc już o tym, że duża plama może spowodować zagrożenie na drodze. W zeszłym roku policjanci zatrzymali do kontroli mocno wysłużony Iveco. Tam wszystko było w stanie agonalnym i ten samochód nie powinien w ogóle poruszać się po drogach, nie mówiąc już o przewożeniu ładunku.

Policjanci zwracają także uwagę, że niejednokrotnie samochody są po pseudo tuningu tak, by specjalnie wydawały głośniejsze dźwięki na wzór pojazdów sportowych. - A to też jest wykroczenie, bo nie można poruszać się tak zmodyfikowanym pojazdem. Na to też bardzo zwracamy uwagę - mówi Przemysław Kusik.

W praktyce zakres uchybień jest bardzo szeroki. – Spotykamy się również z tym, że w samochodach osobowych usunięte są np. filtry cząstek stałych. Z kolei w samochodach ciężarowych niejednokrotnie montowane są specjalne emulatory mające oszukać zainstalowany w pojeździe komputer. Przez to nie jest uzupełniany płyn AdBlue, niezbędny żeby spaliny były „czystsze”, tylko taki pojazd porusza się na zwykłym oleju napędowym. Zdarza się, że również w motocyklach odkrywamy zmodyfikowane układy wydechowe mające w zamierzeniu poprawić brzmienie jednośladu. Zakres pojazdów oraz dostępnych modyfikacji jest ogromny - opowiada naczelnik poznańskiej drogówki.

Mimo zakazu, kierowcy nadal jeżdżą

W sytuacji, gdy policjanci wykryją niesprawny pojazd, w pierwszej kolejności zatrzymują dowód rejestracyjny oraz nakazują przeprowadzić dodatkowe badanie techniczne. Oprócz tego kierowca otrzymuje mandat, ale jego maksymalna wysokość to 500 zł.

- Trzeba sobie szczerze powiedzieć, że nie jest to najbardziej dokuczliwy element kontroli. Mamy jeszcze taką opcję, że możemy całkowicie zakazać dalszej jazdy, jeśli na przykład samochód narusza wymagania ochrony środowiska. W takiej sytuacji kierowca musi wezwać na miejsce holownik i dostarczyć auto do mechanika. Dopiero po usunięciu usterek i przejściu kontroli u diagnosty samochód będzie dopuszczony do ruchu - wyjaśnia Przemysław Kusik.

Naczelnik drogówki przyznaje także, że niejednokrotnie zdarza się, iż po zakończeniu kontroli kierowcy nadal poruszają się niesprawnymi samochodami, nawet mimo zatrzymanego dowodu rejestracyjnego. - W tym przypadku piłka jest jednak po stronie ustawodawcy, który w naszej ocenie powinien obarczyć takie wykroczenie wyższym mandatem. 500 zł nie jest odstraszające, a przypisany do tego wykroczenia 1 punkt karny również nie skłania do refleksji - komentuje Przemysław Kusik.

Ponadto dodaje:

- Jeśli ktoś miałby zapłacić za naprawę lub zamontowanie nowego układu wydechowego kilka lub kilkanaście tysięcy złotych, to nawet jeśli zostanie zatrzymany kilka razy w roku i otrzyma mandaty, to będzie to dla niego mniej dotkliwe niż doprowadzenie samochodu do stanu zgodnego z warunkami technicznymi lub zakup nowego auta. Dlatego nadal świadomie jeżdżą tymi samochodami. Często bywa też tak, że kierowcy zdają sobie sprawę ze stanu technicznego swoich samochodów i nawet nie kwestionują uchybień, które im wskazujemy.

---------------------------

Zainteresował Cię ten artykuł? Szukasz więcej tego typu treści? Chcesz przeczytać więcej artykułów z najnowszego wydania Głosu Wielkopolskiego Plus?

Wejdź na: Najnowsze materiały w serwisie Głos Wielkopolski Plus

Znajdziesz w nim artykuły z Poznania i Wielkopolski, a także Polski i świata oraz teksty magazynowe.

Przeczytasz również wywiady z ludźmi polityki, kultury i sportu, felietony oraz reportaże.

Pozostało jeszcze 0% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Norbert Kowalski

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.